Ciosy poniżej pasa
W 1933 roku w „Expressie Porannym” pisano: „Czym torreador dla Hiszpana, tym jest bokser dla Jankesa. Kłębowisko muskułów, wypukła pierś, byczy kark – oto wizerunek «bohatera» Ameryki”. U zarania XX wieku pięściarstwo jawiło się jako sport narodowy Stanów Zjednoczonych, a odnoszący sukcesy w tej dziedzinie uchodzili za gwiazdy wielkiego formatu, porównywanego z hollywoodzkim.
Szczególnym powodzeniem cieszył się Jack Dempsey, mistrz świata wagi ciężkiej w latach 1919-1926. Polska prasa ochoczo donosiła nie tylko o jego triumfach i zarobkach („179 dolarów na sekundę”), ale również o małżeństwach, podróżach poślubnych i rozwodach, detronizacji, problemach finansowych i ostatecznej emeryturze. Gdy „Chicago Tribune” przeprowadził ankietę mającą wyłonić najpopularniejszych ludzi w USA, na podium uplasowali się Charlie Chaplin, Paul Whiteman i Dempsey właśnie.
Fabryka Snów szybko zdała sobie sprawę z potencjału drzemiącego w rozchwytywanych przez gawiedź atletach, a zwłaszcza w bokserach, którzy – jak pisał Karol Ford w „Kinie, Tygodniku Ilustrowanym” – „obok znanego nazwiska mogli wykazać się jeszcze bardzo fotogenicznymi zaletami”, czyli po prostu mięśniami. Obrazy o okładających się facetach wyrastały jak grzyby po deszczu już w epoce jazzu, ale te najciekawsze zrobiono w brudnej dekadzie (w sumie – jak podaje Roger Dooley w tomie „From Scarface to Scarlett: American Films in the 1930s” – zrealizowano ich wówczas ponad sześćdziesiąt, a zatem więcej niż utworów awiacyjnych czy wyścigowych). Anegdoty o wzlotach, upadkach i powrotach pięściarzy zamykano w ramach komedii lub melodramatu.
Zaczęło się od „Bądź sobą!” (reż. Thornton Freeland, 1930), a potem światło dzienne ujrzały: „Żelazny człowiek” (reż. Tod Browning, 1931), „Wszystko dla zwycięzcy” (reż. Roy Del Ruth, 1932) oraz „Życie Jimmy’ego Dolana” (reż. Archie Mayo, 1933). Największą przychylność – zarówno widzów, jak i krytyków – zyskał „Mistrz” (reż. King Vidor, 1931), łamiąca serce opowieść o ojcu i synu, którzy toczą nieustanną walkę o miłość i szczęście. Niemniej jednak na tle tych tytułów wyróżnia się film „Bokser i dama” (1933) W. S. Van Dyke’a, i to nie tylko dlatego, że zaangażowano do niego najprawdziwszych zawodników uprawiających tę dyscyplinę sportu, ale i z uwagi na fakt, że pojawia się w nim szalona sekwencja musicalowa, której nie powstydziliby się Warnerowie.
Spacyfikowawszy awanturujących się klientów, Steve Morgan (Max Baer), marynarz dorabiający jako bramkarz w barze, wpada w oko Profesorowi (Walter Huston), uzależnionemu od alkoholu eks-promotorowi bokserskiemu, który namawia osiłka do wzięcia udziału w turnieju pięściarskim. Nie dość, że mężczyzna się zgadza, to jeszcze pokonuje przeciwnika. Profesor, przekonany, że trafił na nieoszlifowany diament, przygotowuje Steve’a do następnych rozgrywek. W trakcie treningu – swoją drogą, jeśli gdzieś szukać najwcześniejszych inspiracji dla „Rocky’ego” (reż. John G. Avildsen, 1976), to właśnie w obecnych tu scenach ćwiczeń – Morgan świadkuje wypadkowi samochodowemu, któremu ulega Belle Mercer (Myrna Loy), artystka występująca w nocnym klubie należącym do gangstera Williego Ryana (Otto Kruger). Dryblas ratuje kobietę z opałów i zaprasza na nadchodzący pojedynek. Szansonistka zasiada na trybunach, ale nie chce mieć ze Steve’em nic wspólnego.
Morgan, ostrzegany przez Profesora, nie odpuszcza i rozkochuje w sobie pannę Mercer. Para bierze ślub. Zrozpaczony Ryan nie reaguje, ale oznajmia partnerom, że jeśli Steve skrzywdzi Belle, to go zabije. Kariera Morgana się rozwija, co przysparza mu licznej rzeszy fanek. Kiedy z częścią z nich chłopisko wdaje się w romanse, jego żona wiernie czeka nań w domu. Rozwodem grozi mu dopiero, gdy przyłapuje go na zdradzie. Steve obiecuje, że to się nie powtórzy, ale po uświetnieniu występu wodewilowych girlasek ponownie robi skok w bok. Belle odchodzi od niego i wraca do lokalu Williego. Chcąc upokorzyć popadającego w rozpacz Morgana, Ryan organizuje mu walkę o pas z Primo Carnerą (w tej roli sam Carnera). Odrzuciwszy i Profesora, i małżonkę, Steve z trudem radzi sobie z rywalem, ale kiedy tylko najbliżsi wracają do jego narożnika, doprowadza do remisu. Willie, widząc, że Morganowie wciąż się kochają, daje za wygraną.
Niesłychanie aktywny w 1933 roku Van Dyke (vide: „Eskimo”) przejął pieczę nad materiałem po Howardzie Hawksie, który zrezygnował, dowiedziawszy się, że studio nie obsadziło projektu profesjonalistami (zwłaszcza przymierzanym pierwotnie Clarkiem Gable’em), a bokserami: Baerem, pretendentem do czempionatu, Carnerą, ówczesnym mistrzem globu, a także wcielającym się w sędziego Dempseyem. Zatrudnienie naturszczyków znanych z bicia się na ringu tylko na pozór wiązało się z ryzykiem – wszak, jako się rzekło, pięściarze osiągali popularność, nim Gable zadebiutował przed kamerą. Ruch towarzystwa MGM opłacił się z nawiązką. Film Van Dyke’a, na pomysł którego wpadła Frances Marion (nominowana do Oscara za wykonaną robotę), był hitem. Również w Polsce, gdzie docenili do recenzenci. Wprawdzie Jerzy Toeplitz utyskiwał, że to banał nad banały, ale i on nie mógł się oprzeć temu, jak zainscenizowano finałową walkę Morgana i Carnery, obfitującą w „bogactwo ujęć fotograficznych” (aparat kadrujący z dołu i z góry) oraz przebitki na rozentuzjazmowaną widownię.
Na ekranie mecz kończy się remisem. W istocie, gdy Baer i Carnera spotkali się na ringu w 1934 roku, ten drugi przegrał z kretesem. Pierwszy zaś, sprawdziwszy się jako aktor, został nowym mistrzem świata.

Bokser i dama (1933)
The Prizefighter and the Lady
MGM ● Reżyseria: W. S. Van Dyke ● Scenariusz: John Lee Mahin i John Meehan ● Wykonawcy: Myrna Loy, Max Baer, Primo Carnera, Jack Dempsey, Walter Huston i Otto Kruger.
📅 10 listopada 1933 roku ● 102 minuty