Przyjemna i wesoła komedia, dość prosta u podstaw, ale gwarantująca dobrą rozrywkę i, jak na erę przedkodeksową przystało, pieprzną zabawę.
W 1930 roku populacja Stanów Zjednoczonych wynosiła 122 miliony osób. Co piąty obywatel posiadał samochód. Linie lotnicze przetransportowały 375 tysięcy pasażerów. Bezrobocie wciąż jeszcze było na stosunkowo niskim poziomie, i to pomimo ekonomicznej depresji. Policja robiła naloty na nielegalnie działające spelunki z alkoholem, przejmując towar wart krocie. Odkryto planetę Pluton, rozpoczęto budowę Zapory Hoovera. Sinclair Lewis został pierwszym Amerykaninem nagrodzonym Noblem w dziedzinie literatury. Dwukrotnie przyznano Oscary: najpierw w kwietniu, potem w listopadzie. Filmy oglądano na ekranach 23 tysięcy kin. Spośród setek premier, które odbyły się na przestrzeni tych dwunastu miesięcy, wybrałem do omówienia zaledwie kilkadziesiąt tytułów, często zapomnianych bądź w Polsce praktycznie nieznanych, otwierających bogate kariery późniejszych renomowanych autorów, rzadko kiedy mających status arcydzieł, a jednak – z różnych względów – cieszących się popularnością wśród ówczesnej, niewiedzącej jeszcze, co ją czeka, widowni.