Idol swego syna
Andy Purcell (Wallace Beery), zwany Czempionem, okres świetności ma już za sobą. Był niegdyś bokserskim mistrzem globu. Teraz jest wrakiem człowieka, uzależnionym od hazardu i gorzały. Jednopokojowe mieszkanko dzieli z synem Dinkiem (Jackie Cooper), który świata poza nim nie widzi. Młodzian chce, by ojciec wrócił na szczyt, lecz Czempion woli spelunki od sal treningowych. W trakcie konnego wyścigu, w którym udział bierze wierzchowiec Dinka, chłopca rozpoznaje jego matka Linda (Irene Rich). Bogata kobieta po rozwodzie zostawiła dziecko z Andym. Teraz, widząc, jak dorasta jej potomek, postanawia go odzyskać, na co Czempion nie przystaje. Mając jednak świadomość tego, że pod opieką Lindy Dink wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, oddaje go dawnej żonie. Z czasem dociera doń, że bez syna nie potrafi egzystować. Wkłada raz jeszcze rękawice i podejmuje ostatnią walkę życia, byle tylko zapewnić Dinkowi dobrą przyszłość. Wprawdzie pojedynek wygrywa, ale wkrótce potem, ku rozpaczy chłopca, umiera wycieńczony.
„Mistrz” (1931) Kinga Vidora – będącego świeżo po realizacji wspaniałej „Ulicy” (1931) – był nokautem. Szalenie wzruszającą opowieść o niewylewającym za kołnierz byłym pięściarzu, który dla dobra ukochanego dziecka próbuje wziąć się w garść, nominowano do czterech Oscarów. Z gali ze statuetkami wyszli Frances Marion (nagrodzona za najlepsze oryginalne materiały do scenariusza) oraz odtwórca głównej roli, czyli Beery, który zwyciężył ex aequo z Fredricem Marchem, docenionym za występ w horrorze „Doktor Jekyll i pan Hyde” (1931) Roubena Mamouliana (to pierwsza i ostatnia taka sytuacja w historii, wynikająca z faktu, iż w owym czasie regulamin zakładał, że remis można ogłosić także w przypadku różnicy jednego głosu, a właśnie taką liczbą March pokonał Beery’ego). Vidor przegrał z Frankiem Borzage, reżyserem znakomitej „Złej dziewczyny” (1931), zaś tytułem sezonu zostali „Ludzie w hotelu” (reż. Edmund Goulding, 1932), także z Beerym w obsadzie. To konkretnie z myślą o nim Marion napisała tę anegdotę.
Urodzony w 1885 roku Beery był nastolatkiem, gdy zahaczył się w przemyśle rozrywkowym. Zaczynał w cyrku, skąd zawędrował do nowojorskiego musicalu. W 1913 roku podpisał kontrakt z towarzystwem Essanay i przeniósł się do Hollywood, by w kilkudziesięciu krótkometrażówkach zagrać szwedzką pokojówkę Sweedie. Potem wcielał się głównie w złoczyńców. Zawarł małżeństwo z Glorią Swanson, które rozpadło się po niecałych tysiącu dniach (w autobiografii diwa napisała, że mąż zgwałcił ją w noc poślubną, a następnie zmusił do zażycia środka poronnego; to skądinąd niejedyne oskarżenie pod adresem Beery’ego – nie dość, że w uchodził za trudnego we współpracy mizantropa, to jeszcze później, w 1937 roku, spekulowano, iż mógł się przyczynić do śmierci komika Teda Healy’ego, założyciela The Three Stooges). Wraz z wprowadzeniem dźwięku i nadejściem brudnej dekady Beery stał się bożyszczem przez duże B. Zawarłszy umowę z MGM, pojawił się w dwóch hitach AD 1930: w więziennym „Szarym domu” oraz w komediodramacie „Min i Bill”, obu w reżyserii George’a W. Hilla. Kariera Beery’ego katapultowała, i to do tego stopnia, że w 1932 roku do jego kontraktu wprowadzono zapis, iż dostanie o dolara więcej niż najlepiej zarabiający aktor w studiu, co uczyniło zeń najwyżej opłacanego wykonawcę w branży.
Czy aby na pewno to Beery jest najmocniejszym punktem „Mistrza”? Zdawać by się mogło, iż w istocie został on przyćmiony przez partnerującego mu Coopera, będącego dopiero co po udziale w głośnym „Skippym” (reż. Norman Taurog, 1931) i w trakcie przeprowadzki z Paramountu (należy tu nadmienić, iż ekranowa chemia pomiędzy Beerym a dziewięciolatkiem wyparowywała, gdy tylko wyłączano kamery). To jego interpretacja postaci Dinka, nawet jeśli łzawa i momentami przesadzona, jest rdzeniem utworu (skojarzenia z „Brzdącem” Charliego Chaplina z 1921 roku nie są bezpodstawne). Louis B. Mayer uczynił zeń pierwszą dziecięcą gwiazdę wytwórni.
Dink kocha Czempiona bezwarunkowo. U Vidora to nie ojciec synem, a syn ojcem się zajmuje. Niesamowita jest tu na przykład scena, w której chłopiec przygotowuje podchmielonego staruszka do snu. Trudno zliczyć, ileż razy Andy obiecywał Dinkowi, że odstawi butelkę, by potem co noc wracać do mieszkania pod wpływem. Gołowąs tymczasem nie przestaje pokładać w tacie nadziei, i to pomimo faktu, iż widzi, że ten jest już tylko cieniem samego siebie. Co jednak ważne, Purcell senior czyni, co może, by dać dziecku szczęście. Gdy tylko udaje mu się wygrać co nieco gotówki, przeznacza ją na zachcianki Dinka (stąd też koń w tej opowieści). Problem w tym, że na dłuższą metę nie da się funkcjonować w ten sposób. I choć Andy nie chce oddawać syna Lindzie, która wszak zostawiła go w przeszłości, robi to dla jego dobra. Małolat nie rozumie, zwłaszcza że nie darzy pojawiającej się znikąd matki żadnymi uczuciami. Nic zatem dziwnego, że ostatecznie ucieka spod jej opieki i wraca do domu, może i nieociekającego luksusami, ale wypełnionego miłością. Szkoda, że Czempion nie pojmuje postawy chłopca. Gdy w łamiącym serce finale pada ze zmęczenia, pyta go, czy ten jest dumny ze staruszka. „Przecież zawsze byłem” – odpowiada Dink.
Mistrz (1931)
The Champ
MGM ● Reżyseria: King Vidor ● Scenariusz: Frances Marion, Leonard Praskins i Wanda Tuchock ● Wykonawcy: Wallace Beery, Jackie Cooper, Irene Rich, Roscoe Ates, Edward Brophy, Hale Hamilton, Jesse Scott i Marcia Mae Jones.
📅 21 listopada 1931 roku ● 87 minut