Wzgardzona

Raoul Walsh był tak głęboko rozczarowany porażką szerokoekranowej „Drogi olbrzymów” (1930) – która wytwórnię Fox Film Corporation postawiła pod ścianą – że nie pozostało mu nic innego, jak tylko wziąć się za realizację kolejnych tytułów. Sęk w tym, że i one – przynajmniej zdaniem części historyków oraz, co ciekawe, samego zainteresowanego – przypominały nieudolne próby odzyskania utraconej wraz z rozpoczęciem brudnej dekady renomy. W 1931 roku wyreżyserował trzy obrazy. Pierwszy z nich, „Powrót” z Janet Gaynor i Charlesem Farrellem, skądinąd naprawdę udany, ponury i naturalistyczny, świetnie radzący sobie w kasach biletowych, Walsh pominął w autobiografii (inna sprawa, że z tych samych wspomnień wymazał również dwie byłe żony). Drugi, „Kobiety wszystkich narodowości” – a więc kolejne podejście do przygód sierżanta Quirta i kapitana Flagga, ekranowego duetu znanego z jego największego niemego hitu, a mianowicie z „Kosztu sławy” (1926) – Walsh traktował jako film, za który nie powinien był się brać. Trzeci, to jest „Żółty bilet”, wywołał w nim bardzo podobne odczucia. Zupełnie niepotrzebnie. Tak się składa, że to znowu dobre kino. Przedstawiona w nim historia nie była bynajmniej obca amerykańskiej publiczności – oparto ją na głośnej sztuce Michaela Mortona z 1914 roku, do której nawiązywał także niemiecki „Żółty paszport” (reż. Victor Janson, Eugen Illés, 1918) z Polą Negri w roli głównej.

Żółty bilet był dokumentem tożsamości, którym identyfikowały się prostytutki w Imperium Rosyjskim na przełomie XIX i XX wieku. Drukowane na najtańszym papierze glejty służyły parającym się pracą seksualną paniom jako zastępcze dowody osobiste (oryginały przechowywano w magistratach), zezwolenia na pobyt w jakimś miejscu lub przemieszczanie się z miasta do miasta oraz licencje na wykonywanie zawodu (traktowano je jak książeczki zdrowia zawierające aktualne wyniki badań). Dodatkowego znaczenia karty nabrały dla Żydówek zamieszkujących utworzoną w 1791 roku na mocy dekretu Katarzyny II tak zwaną strefę osiedlenia, obejmującą zachodnią część cesarstwa (głównie utracone w wyniku rozbiorów tereny dawnej Rzeczypospolitej) i mającą powstrzymać migrację wyznawców judaizmu na ziemie ściśle rosyjskie. Tysiące dziewcząt wychowanych w wierze mojżeszowej, chcąc na przykład wyjechać na studia do Moskwy, przyjmowały żółte bilety, co automatycznie stygmatyzowało je jako rozpustnice i zmuszało do okresowych kontroli u lekarzy.

Jest rok 1913. Przebywająca na terytorium granicy osiedlenia wiejska nauczycielka Marya (Elissa Landi) pragnie dostać się do Petersburga, by pomóc przebywającemu w więzieniu ojcu. W tym celu wnioskuje o rzeczony dokument, który w oczach kontrolujących ją władz czyni z niej nierządnicę. Gdy dociera do zakładu karnego, okazuje się, że mężczyzna nie żyje. Kobieta poprzysięga zemstę na katach. W trakcie podróży pociągiem poznaje Juliana Rolfe’a (Laurence Olivier), londyńskiego dziennikarza, któremu zaczyna dostarczać informacje o prawdziwej twarzy Rosji, a zatem o korupcji, tyranii i pogromach Żydów. Julian zakochuje się w dziewczynie i proponuje jej małżeństwo, lecz ona – zawstydzona faktem, iż posiada żółty bilet – odrzuca oświadczyny. Artykuły obnażające realia życia w imperium nie podobają się tymczasem baronowi Andriejowi (Lionel Barrymore), który planuje wysłać zagranicznego pismaka na Syberię. Marya wyznaje Julianowi prawdę. Oboje planują ślub, lecz Rolfe zostaje aresztowany. Andriej obiecuje, że cofnie nakaz, o ile Marya mu się odda. Ona oczywiście odmawia i strzela doń z jego własnej broni. Para znajduje schronienie w brytyjskiej ambasadzie, a na Starym Kontynencie wybucha wojna.

Landi, aktorka urodzona we Włoszech, wychowana w Austrii, nauki pobierająca w Anglii, w 1930 roku – pojawiwszy się uprzednio w szeregu europejskich filmów – przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie wystąpiła w broadwayowskiej wersji „Pożegnania z bronią” Ernesta Hemingwaya, a następnie podpisała kontrakt z Foxem (prasa okrzyknęła ją ichniejszą Gretą Garbo). To ona utorowała drogę do Hollywood bliskiemu jej Olivierowi, który w 1931 roku zawarł z RKO umowę na dwa utwory – i niemal natychmiast wszedł na plan „Przyjaciół i kochanków” Victora Schertzingera – po czym wypożyczono go Foxowi (kierującym przedsiębiorstwem mogułom marzyło się uczynienie zeń odpowiedzi na Ronalda Colmana, wtedy czołowej gwiazdy niezależnej wytwórni Samuela Goldwyna).

Wbrew temu, co o „Żółtym bilecie” sądził Walsh, to przyzwoite kino, ukazujące prawdę o rosyjskim antysemityzmie oraz zepsuciu i ucisku, wszechobecnych na terytorium cesarstwa. Wspaniale kontrastują tu ze sobą postawy cnotliwej Maryi, piętnowanej przez reżim, i zdeprawowanego barona Andrieja, wykorzystującego pozycję do niecnych celów (jemu też zresztą przeciwstawiony jest Julian, dżentelmen znad Tamizy, który – poznawszy sekret skrywany przez bohaterkę – nie potępia jej, co zdarzało się nad wyraz często w erze przedkodeksowej, zwłaszcza w dziełach studia MGM, ale roztacza nad nią opiekę). Do dziś wrażenie robi scena otwierająca. Oto Marya mówi swym uczniom, że w Rosji jest tylu ludzi, że ilekroć weźmie się oddech, ktoś z nich umiera. Jeden z chłopców, uciśniony Żyd, naiwnie i łapczywie zaczyna łykać powietrze, byle szybciej, byle pozbyć się oprawcy.

Plakat filmu "Żółty bilet" (reż. Raoul Walsh, 1931)

Żółty bilet (1931)

The Yellow Ticket

FOX FILM CORPORATION ● Reżyseria: Raoul Walsh ● Scenariusz: Jules Furthman i Guy Bolton ● Wykonawcy: Elissa Landi, Lionel Barrymore, Laurence Olivier, Walter Byron, Arnold Korff, Mischa Auer, Edwin Maxwell, Rita La Roy, Sarah Padden i Boris Karloff.

📅 15 listopada 1931 roku ● 88 minut