Głos zza grobu

Poverty Row, czyli – zgodnie ze zręcznym tłumaczeniem autorstwa Iwony Sowińskiej – Sektor Biedy. Tym slangowym określeniem – pierwotnie odnoszącym się do obszaru Hollywood leżącego w sąsiedztwie Gower Street, gdzie mieściły się siedziby podrzędnych towarzystw filmowych – nazywano studia tworzące niskobudżetowe kino gatunkowe, jakże różne od tego, co powstawało pod egidą przedsiębiorstw wchodzących w skład Wielkiej Piątki. Wśród firm funkcjonujących w obrębie Sektora Biedy znajdowała się założona na początku brudnej dekady i działająca do 1935 roku wytwórnia Majestic Pictures, którą zawiadywał Larry Darmour.

W swych krótkich dziejach towarzystwo zrealizowało kilkanaście utworów, spośród których bodaj najpopularniejszym jest horror „The Vampire Bat” (reż. Frank R. Strayer). Łatwo go pomylić z kręconymi wówczas niesamowitkami Warner Bros. czy nawet Universalu, co nie powinno dziwić. Otóż Darmour był hojniejszy od kolegów z dołów Tinseltown. Do udziału w projekcie zatrudnił Fay Wray i Lionela Atwilla, którzy dopiero co zagrali w warnerowskich dreszczowcach Michaela Curtiza, czyli w „Doktorze X” (1932) i „Gabinecie figur woskowych” (1933). Na obsadzie jednak Darmour nie poprzestał. Od zarządzającego Universalem Carla Laemmle Juniora wynajął scenografię, której James Whale użył do nakręcenia „Frankensteina” (1931) oraz „Starego mrocznego domu” (1932). Inwestycja się opłaciła i pozwoliła producentowi na zrobienie filmu ambitniejszego, choć wciąż wpisującego się w nurt kina klasy B (nie w rozumieniu ekonomicznym, a tematycznym). Tak powstał „Grzech Nory Moran” (1933) Phila Goldstone’a.

Edith (Claire Du Brey), wdowa po gubernatorze Dicku Crawfordzie (Paul Cavanagh), odnalazłszy anonimowe listy miłosne pisane do jej męża, zwraca się do swego brata, prokuratora okręgowego Johna Granta (Alan Dinehart), z prośbą o pomoc w ustaleniu nadawczyni. Mężczyzna opowiada siostrze o kobiecie, którą nie tak dawno temu stracono na krześle elektrycznym.

To Nora Moran (Zita Johann), która wychowywała się w sierocińcu, nim w wieku pięciu lat nie została adoptowana przez bezdzietne małżeństwo. Niespełna dekadę później jej rodzice zmarli w katastrofie samochodowej, a ona – spłaciwszy ich długi – wyruszyła na poszukiwanie pracy. Zahaczyła się w cyrku. Poskramiacz lwów Paulino (John Miljan) zatrudnił ją jako asystentkę, a następnie brutalnie zgwałcił.

Uciekłszy spod jego jarzma, Nora dotarła do Nowego Jorku, by parać się tańcem w nocnych klubach. Tak poznała Crawforda i wdała się z nim w romans, co nie w smak było Grantowi, któremu zależało na tym, by jego szwagier objął najwyższy urząd administracji stanowej. I choć Dick wygrał wybory, John, obawiając się wybuchu skandalu obyczajowego, chciał pieniędzmi nakłonić Norę do wyjazdu. Bezskutecznie.

Panna Moran potrzebowała jednak Granta do pozbycia się z mieszkania ciała Paulino, którego zabiła ponoć, gdy ten zjawił się u niej i zagroził, iż ujawni jej związek z Crawfordem. Nora i John postanowili upozorować wypadek pogromcy dzikich zwierząt, ale w trakcie podjętych działań kobietę aresztowano. Uznana winną morderstwa Moranówna poddała się karze śmierci. Wraz z chwilą wyzionięcia przez nią ducha Dick, nie zdążywszy jej ułaskawić, popełnił samobójstwo, wcześniej wysyłając Grantowi pismo, w którym przyznał się, że tak naprawdę to on ukatrupił Paulino.

Edith, wysłuchawszy brata, oddaje mu korespondencję, którą ten pali w kominku.

Dzieło urodzonego ponoć w Polsce w 1893 roku Goldstone’a – twórcy częściej piastującego w epoce brudnej dekady stanowisko producenta aniżeli reżysera (vide: „Białe zombie” Victora Halperina z 1932 roku) – to niezwykłe kino, wprawdzie osnute wokół bzdurnej, pulpowej wręcz intrygi, ale za to tak odważnie ustrukturyzowanej, że utwór śmiało można by uznać za prekursora późniejszych noirów. Nie dość, że zdarzenia fabularne rozwijają się tu niechronologicznie, to jeszcze na kompozycję składa się kilka szkatułkowo ułożonych ram narracyjnych, spośród których tą nadrzędną jest opowieść snuta przez Granta. W jej obrębie mieszczą się z kolei zarówno retrospekcje, jak i sny tytułowej bohaterki, w celi i pod wpływem środków uspokajających czekającej na wykonanie wyroku. Jakby tego było mało, są tu także wizje Nory ewokujące przyszłość, która nigdy nie nadejdzie. To jednak wciąż nie koniec, albowiem w sekwencji poprzedzającej finał na czoło wysuwa się punkt widzenia mającego majaki i mierzącego się z wyrzutami sumienia Crawforda. To, co realne przeplata się z tym, co wyobrażone, zaś prymat nad obrazem przejmuje warstwa audialna, przesiąknięta nie tylko wszechobecną ilustracją muzyczną, ale też nakładającymi się na siebie głosami.

Uczestniczący w seansach widzowie i krytycy nie byli gotowi na tak eksperymentalne i halucynogenne doświadczenie. Owszem, po rekonstrukcji sjużetu „Grzech Nory Moran” wydaje się, zwłaszcza dziś, klarowny, a ponadto nie odbiega znacząco od serwowanych wtedy anegdot – to wszak enta melodramatyczna historia kobiety poświęcającej wszystko, łącznie z samą sobą, w imię miłości – ale ówczesna publiczność nie miała do czego się odnieść, żeby zrozumieć to, co obejrzała. Wzorzec mógł stanowić film „Potęga i chwała” (reż. William K. Howard, 1933) z przełomowym scenariuszem Prestona Sturgesa – będącym rozgrzewką przed „Obywatelem Kane’em” (1941) Orsona Wellesa – ale przecież i nim wówczas pogardzono.

Grzech Nory Moran (1933)

The Sin of Nora Moran

MAJESTIC PICTURES ● Reżyseria: Phil Goldstone ● Scenariusz: Frances Hyland ● Wykonawcy: Zita Johann, Alan Dinehart, Paul Cavanagh, Claire Du Brey, John Miljan, Henry B. Walthall i Cora Sue Collins.

📅 13 grudnia 1933 roku ● 65 minut