Aż do na wskroś zachowawczego i typowego dla epoki finału niebywale nowatorska opowieść o kobiecie u władzy, która chciałaby zjeść ciastko i mieć ciastko.
Michael Curtiz
Zrealizowana w dwubarwnym Technicolorze niesamowitka o okrutniku, której warstwa wizualna przysłania na szczęście wszelkie niedociągnięcia fabularne.
Kino wprawdzie naiwne, ale zręcznie ukazujące – na przykładzie resocjalizującej się jednostki – próbę naprawienia spaczonego systemu penitencjarnego.
Ponadczasowe dzieło łączące melodramat z kinem sensacyjnym, którego nieśmiertelni dziś bohaterowie są metaforami różnych postaw dochodzących do głosu w czasie drugiej wojny światowej.
Doskonałe na poziomie wizualnym kino spod znaku Freuda o mizoginii i manii kontroli, które nie mają szans w starciu z prawdziwą miłością.
Wspaniałe i widowiskowe, a przy tym skrajnie patriotyczne – wręcz szowinistyczne – kino Michaela Curtiza z przechodzącym samego siebie Jamesem Cagneyem.