Sztuka umierania

Francja, rok 1915. Trwa pierwsza wojna światowa. Piloci Królewskiego Korpusu Lotniczego stacjonują tuż obok linii wroga. Major Brand (Neil Hamilton), dowódca eskadry, z trudem godzi się z faktem, iż każdego ranka wysyła swych ludzi na pewną śmierć, tym bardziej że większość z nich to młokosi bez doświadczenia, do tej pory latający jedynie na szkoleniach. Ale rozkaz to rozkaz. Sytuacji po dziurki w nosach mają asy lotnictwa, a mianowicie Dick Courtney (Richard Barthelmess) oraz Douglas Scott (Douglas Fairbanks Jr.), którzy – gdy tylko nadarza się okazja – ignorują dyrektywy i postanawiają na własną rękę zbombardować niemiecką bazę. Po powrocie do sztabu zostają upomniani przez Branda, ale – zamiast sądu wojskowego – pod ich nieobecność awansowany major mianuje Courtneya swoim następcą. Teraz to Dick musi decydować o losach żółtodziobów, do których – na domiar złego – dołącza Donnie (William Janney; w czołówce widnieje informacja, że chłopak ma w rzeczywistości na imię Gordon, tymczasem nikt się tak doń nie zwraca), młodszy brat Douglasa. Courtney wysyła wciąż jeszcze nastolatka na dziewiczy patrol. Dzieciak ginie, a Scott winą za jego zestrzelenie obarcza swego rzekomo najlepszego przyjaciela. Z centrali przychodzą nowe instrukcje, z których wynika, że da się pokonać Niemców w tym regionie, ale w zadaniu może uczestniczyć tylko jedna osoba. Scott zgłasza się na ochotnika, lecz mający wyrzuty sumienia Courtney upija go, by o świcie samemu wsiąść do maszyny. Misja kończy się sukcesem, przynajmniej połowicznym, gdyż Dick zostaje zabity. Dowództwo przejmuje Scott; i tak oto koło śmierci toczy się dalej.

Gerald Mast, biograf Hawksa, pisze, że młody Howard miał dwie pasje: czytanie historii oraz budowanie maszyn. Już jako reżyser połączył je w jedno, częstokroć snując opowieści o aeroplanach. Jego wiedza o dwupłatowcach, dominującym układzie konstrukcyjnym w czasie Wielkiej Wojny, była imponująca. Gdy w 1917 roku Stany Zjednoczone zaangażowały się w rzeczony konflikt zbrojny, Hawks – w randze podporucznika, który ostatecznie nigdy nie uczestniczył w walce – szkolił pilotów amerykańskich sił powietrznych. Wtedy również ukończył studia z zakresu mechaniki i otrzymał dyplom inżyniera na Uniwersytecie Cornella. Wszystko to złożyło się na kilka co najmniej filmów, których akcja oscyluje wokół samolotów: mowa nie o „Patrolu bohaterów” (1930) wyłącznie, ale i o późniejszych tytułach, jak choćby „Tylko aniołowie mają skrzydła” (1939) czy „Mściwy jastrząb” (1943). Miłość do latania zaowocowała też przedziwną i pełną turbulencji relacją z Howardem Hughesem, od 1927 roku realizującym swe wielkie dzieło, czyli „Aniołów piekła” (1930). Milioner i pionier awiacji pozwał studio Warner Bros., do którego należało wówczas First National Pictures, twierdząc, że „Patrol bohaterów” to plagiat. Warnerowie wygrali sprawę nie tylko na gruncie prawnym, ale i kinowym, tak przyspieszając postprodukcję, by obraz mógł trafić do powszechnej dystrybucji jako pierwszy, i to trzy miesiące przed terminem wprowadzenia „Aniołów piekła”.

Hawks nie znosił maniery, z jaką aktorzy we wczesnym kinie dźwiękowym wygłaszali swe kwestie. Zależało mu więc na tym, by w jego pierwszym filmie mówionym – jego brat Kenneth, zmarły, o, ironio, w katastrofie lotniczej, wyprzedził go o niespełna pół roku niewypałem „Ci niebezpieczni mężczyźni” (1930) – dialogi były spokojne, powściągliwe, niemalże bez wyrazu. Miało być zdawkowo, a zarazem intymnie. I tak też jest. „Faceci, których lubię, nie są zbyt gadatliwi” – powiadał reżyser, który tego, co najboleśniejsze w „Patrolu bohaterów”, a więc śmierci, nie zamyka w słowach, a w sugestywnym geście zmazywania kolejnych zapisanych kredą na tablicy nazwisk.

Hawks i jego protagoniści są oszczędni, choć nie kryją emocji. Sęk w tym, że swoje charaktery hartują poprzez picie i zaprzeczenie. Wychylając kolejne kieliszki, oddają hołd poległym przyjaciołom. Doskonale zdają sobie sprawę, na co się pisali. W blaszanych pułapkach czeka ich spotkanie z Ponurym Żniwiarzem. Los wojny jest w rękach młodych i niedoświadczonych, którzy przez oficerów, określanych tu mianem katów i rzeźników, wysyłani są na samobójcze misje. „Patrol bohaterów”, nagrodzony Oscarem za najlepsze materiały do skryptu (mowa o opowiadaniu autorstwa Johna Monka Saundersa, przyszłego scenarzysty „Ostatniego lotu” Williama Dieterle z 1931 roku), zrealizowany ponownie osiem lat później przez Edmunda Gouldinga, to kino pesymistyczne o antywojennym przekazie, w którym sekwencje walk powietrznych, owszem, robią wrażenie, ale nie takie jak pełne goryczy rozmowy o tym, co nieuniknione. Może i ci chłopcy zdali w szkole manewry na piątkę, ale nie nauczono ich tam sztuki dobrego umierania.

Plakat filmu "Patrol bohaterów" (reż. Howard Hawks, 1930)

Patrol bohaterów (1930)

The Dawn Patrol

FIRST NATIONAL PICTURES ● Reżyseria: Howard Hawks ● Scenariusz: Dan Totheroh, Howard Hawks i Seton I. Miller ● Wykonawcy: Richard Barthelmess, Douglas Fairbanks Jr., Neil Hamilton, Gardner James i William Janney.

📅 20 sierpnia 1930 roku ● 90 minut