Towarzyszki broni
Jest wielce prawdopodobne, że mało który kinoman kojarzy Edgara Selwyna. To postać absolutnie zapomniana, choć niewykluczone, że bez niego historia filmu wyglądałaby zupełnie inaczej. Tak się bowiem składa, że ten aktor, dramatopisarz, producent i wreszcie reżyser, twórca – wespół z bratem Archibaldem – marki The Selwyns, firmy realizującej sztuki broadwayowskie i posiadającej niewielką sieć teatrów na Wschodnim Wybrzeżu i Środkowym Zachodzie, w 1916 roku – także wraz z Archiem oraz niejakim Samuelem Goldfishem – założył w Fort Lee w stanie New Jersey, gdzie w owym czasie prężnie rozwijała się X muza, wytwórnię o dość znajomej nazwie, a mianowicie Goldwyn Pictures. Studio działało do 1924 roku, kiedy to połączyło się z dwoma innymi przedsiębiorstwami, a zatem z Metro Pictures i Louis B. Mayer Productions, powołując do życia jednostkę opatrzoną mianem jeszcze bardziej swojskim. Mowa oczywiście o Metro-Goldwyn-Mayer.
To właśnie MGM wyprodukowało i dystrybuowało drugi wyreżyserowany przezeń film. Stworzona dwanaście lat po zakończeniu pierwszego globalnego konfliktu zbrojnego „Wojenna pielęgniarka” (1930) to opowieść o rzeczonych działaniach militarnych widziana oczami, przynajmniej teoretycznie, dzielnych dziewcząt, które żyły, kochały i cierpiały na zachodnim froncie („War Nurse: The True Story of a Woman Who Lived, Loved and Suffered on the Western Front” to zresztą tytuł wydanej anonimowo w 1930 roku książki służącej za literacką podstawę utworu Selwyna).
Jest rok 1917. Stany Zjednoczone dopiero co zaangażowały się w Wielką Wojnę. Grupa młodych Amerykanek przybywa do Francji, by zasilić armię pilnie poszukiwanych sanitariuszek. Doświadczenia nie posiadają żadnego. O tym z kolei, co dzieje się w Europie, mają skrajnie mylne wrażenie. Nie o patriotyczne uniesienia tu bowiem chodzi, a raczej o utożsamiany z Paryżem romans. Dla tych beztrosko nastawionych panienek z wyższych sfer wojna to co najwyżej kłótnia pomiędzy ich rodzicami, nic ponadto. Wyjazd na front kojarzy im się z przytulaniem żołnierzy. Krótkie szkolenie rozwiewa ich płonne nadzieje. Zderzenie z rzeczywistością okazuje się boleśniejsze, niż mogły sobie wyobrażać. „Już wolałabym być z powrotem w Kansas” – mówi jedna z nich. Nastolatki, które wcześniej nie przepracowały ani godziny, teraz – w pocie czoła i oczywiście na obcasach, przy wtórze jęków i odgłosów spadających nieopodal bomb – uwijają się jak mrówki, byle tylko pomóc ciężko rannym wojakom. Rano, wieczór, we dnie, w nocy – zawsze na zawołanie. Wykończone, sfrustrowane, zrozpaczone, ale i w skowronkach.
„Pielęgniarka nigdy nie jest zbyt zmęczona, nie choruje, nie skarży się na zimno i nie odczuwa głodu” – poucza dziewczyny grana przez Heddę Hopper pani Townsend. Film Selwyna to pean na ich cześć oraz pochwała poświęcenia, o czym świadczą plansze otwierające i zamykające całość. Obraz mógłby być suplementem do oscarowego „Na Zachodzie bez zmian” (1930) Lewisa Milestone’a, gdyby nie to, że w historię zaprzęgnięto – zgodnie zresztą z marzeniami naiwnych podlotków – wątki romantyczne. Owszem, to dowód na to, że również w chwilach rodem z horroru można kochać. Szkoda jednak, że takich facetów jak żołdacy, w których wcielają się Robert Montgomery (istny stachanowiec AD 1930) i Robert Ames. To po prostu źli mężczyźni, nierozumiejący odmowy, przekraczający granice, swoje nieodpowiednie zachowanie kwitujący wzruszeniem ramion, wykorzystujący młode kobiety, którym się podobają. Ten pierwszy, Wally, łapie okazję, gdy zabrana przezeń na randkę Babs (June Walker) jest przerażona tym, że oboje znaleźli się w samym centrum ostrzału. Całuje ją, a potem jest wielce zaskoczony, kiedy ona nie zgadza się, by pójść z nim do łóżka. To oczywiście nie jego wina, że tak postępuje. „Może to wojna sprawiła, że się pogubiliśmy i gnijemy od środka” – tłumaczy ku konsternacji widza. Drugi natomiast, Robbie (obaj posługują się infantylizującymi ich zdrobnieniami imion), od samego początku okłamuje Joy (Anita Page). Nie dość, że jest żonaty, to jeszcze mami dziewczynę obietnicą ślubu. Wszystko po to, by się z nią przespać, a potem porzucić, i to w momencie, gdy Joy zachodzi w ciążę.
Obyłoby się bez tych umizgów, ale czy przedkodeksową widownię zainteresowałyby zmagania pielęgniarek ratujących życie żołnierzy? Niewykluczone! Skoro z takim przejęciem oglądała „Na Zachodzie bez zmian”, to czemu miałaby się nie przejąć losami ich sióstr, towarzyszek broni?
Wojenna pielęgniarka (1930)
War Nurse
MGM ● Reżyseria: Edgar Selwyn ● Scenariusz: Joseph Farnham i Becky Gardiner ● Wykonawcy: Anita Page, June Walker, ZaSu Pitts, Marie Prevost, Hedda Hopper, Robert Montgomery, Robert Ames i Edward Nugent.
📅 22 listopada 1930 roku ● 79 minut