Dzika przedkodeksowa komedia, w której oglądanie sadystycznej relacji głównych bohaterów sprawia nieukrywaną przyjemność.
Robert Montgomery
Zamknięta w ramy ekonomicznej depresji przypowieść o kobiecie obierającej drogę na skróty, z której nie tak łatwo potem zawrócić.
Pean na cześć pielęgniarek i pochwała ich wojennego poświęcenia, przełamywane niepotrzebnymi – i seksistowskimi – wątkami romantycznymi.
Progresywne kino kobiece z finałem zaprzepaszczającym jego wymowę oraz dramat doskonale rozumiejący kryzysowe czasy, w jakich powstał.
Poruszająca opowieść o ojcu idealnym, który dla swej marnotrawnej rodziny zrobi wszystko, nawet jeśli serce miałoby mu pęknąć.
Pełen porywających na poziomie audiowizualnym sekwencji oraz mocnych dialogów film będący prekursorem nurtu kina więziennego.
Kino bardzo dobre i znakomicie zagrane, w pewnych partiach szalenie progresywne, w innych – do bólu konserwatywne.
Niesłychanie krzywdzący film promujący nie tyle jego największą gwiazdę, co dzielące i rządzące wszystkimi i wszystkim studio.