Lżejszy niż powietrze

Podróżnik Louis Rondelle (Hobart Bosworth) zwraca się do Biura Aeronautyki Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych z prośbą o asystę floty w ekspedycji na Antarktydę. Komandor Jack Bradon (Jack Holt) oferuje mu przelot sterowcem, ale w trakcie imprezy pokazowej w okolicach hangaru zjawia się – na pokładzie swego dwupłatowca – Frisky (Ralph Graves), którego powietrzne akrobacje nie mają sobie równych (ryzyko i swawolę ma wszak wpisane w imię). Niemniej jednak Rondelle decyduje się skorzystać z usług Bradona, zaś ten – jako że Frisky jest jego najlepszym kumplem – proponuje temuż dołączenie do wyprawy. To z kolei nie podoba się żonie pilota, Helen (Fay Wray), która nie dość, że drży ze strachu na myśl o tak dalekiej podróży, to jeszcze czuje się samotna. Jej stan jest spowodowany wieczną nieobecnością męża w domu. Kobieta namawia Jacka, by ten nie brał Frisky’ego ze sobą. Tak też się dzieje. Podczas eskapady dochodzi do tragedii – sterowiec Bradona tonie w wodach oceanu. Na ratunek załodze rusza – a jakże! – Frisky. Rondelle wynajmuje go ostatecznie, by to on dostarczył ekipę badawczą – tym razem samolotem – do celu. Panowie zdobywają biegun południowy, lecz zbyt pewny siebie oblatywacz postanawia lądować, nie znając właściwości terenu. Aeroplan rozbija się. Ranny zespół podejmuje wysiłek, by wrócić do bazy pieszo, lecz zimno i głód – najwięksi wrogowie człowieka – wnet dają im się we znaki. Rondelle ginie. Ktoś traci nogę, ktoś inny zapada na ślepotę śnieżną. Wszyscy po kolei umierają. Jack, który miał uciec wraz z Helen do Paryża, leci sterowcem, by pomóc druhowi. Frisky, jedyny ocalały, zostaje przezeń odnaleziony. Po powrocie do Nowego Jorku mężczyzna obiecuje żonie, że już nigdy więcej jej nie opuści.

„Sterowiec” (1931) Franka Capry – swego rodzaju fabularna odpowiedź na dokument „Z Byrdem do bieguna południowego” (1930) – był w chwili powstania trzecim filmem tego reżysera zrealizowanym w ścisłej współpracy z amerykańską armią (wcześniej – odpowiednio w 1928 i 1929 roku – powstały obrazy „Okręt podwodny” oraz „Lotnik”). Harry’ego Cohna, szefa wytwórni Columbia Pictures, który ambicje miał większe niż ówczesny status jego studia, całość kosztowała bez mała 650 tysięcy dolarów. Firma nigdy dotąd nie wydała tak ogromnych pieniędzy na jeden utwór. Skoro zaś inwestycyjny rekord padł, Cohn poszedł za ciosem, organizując – po raz pierwszy w historii Columbii – premierę „Sterowca” w prestiżowym Teatrze Chińskim Graumana przy Hollywood Boulevard.

Armia, której – jak wynika z czołówki – dedykowano dzieło, wypożyczyła filmowcom długi na 200 metrów zeppelin USS Los Angeles. Dokowana w ogromnym hangarze w Lakehurst w stanie New Jersey – w tym samym, w którym w 1937 roku podczas cumowania spłonął najsłynniejszy bodaj sterowiec świata, a mianowicie Hindenburg, symbolicznie kończąc tym samym złotą erę lżejszych od powietrza aerostatów z silnikami – maszyna posłużyła Caprze do wykonania prekursorskich oraz wykorzystujących szereg sztuczek technicznych zdjęć lotniczych. Nie powstydziłby się ich żaden z Howardów: ani Hawks („Patrol bohaterów” z 1930 roku), ani Hughes („Aniołowie piekła”, również z 1930 roku). Koordynował je – na czele z niezwykłą sekwencją łączenia, i to wysoko nad powierzchnią ziemi, dwóch odrębnych jednostek: sterowca oraz dwupłatowca – Elmer Dyer, pionier tego typu fotografii, nominowany później do Oscara za „Mściwego jastrzębia” (reż. Howard Hawks, 1943).

Filmy awiacyjne cieszyły się popularnością wśród publiczności, i to począwszy od „Skrzydeł” (reż. William A. Wellman, 1927). Zasilający hollywoodzkie wytwórnie weterani Wielkiej Wojny przyczyniali się do tego, że kino o maszynach latających wraz z upływem kolejnych miesięcy wyglądało coraz lepiej, zaś przełom dźwiękowy pozwolił usłyszeć ryk silników i wzmocnić immersję. Krytyka tymczasem odrzuciła obraz Capry. Z dzisiejszej perspektywy trudno się dziwić. Wprawdzie są tu momenty zjawiskowe, jak choćby niemal ekspresjonistycznie kadrowane wnętrze sterowca w trakcie potężnej burzy, ale całość jest przesadnie maczystowska. Helen, jedyna kobieta w tym filmie, jest traktowana przedmiotowo. To, że serce jej pęka, nie ma znaczenia dla opuszczającego ją po raz wtóry Frisky’ego (Wray jest w tej roli naprawdę przejmująca, zwłaszcza w scenie, gdy mąż prosi ją w istocie o zrobienie dobrej miny do złej gry, a do jej oczu – pomimo wymuszonego uśmiechu – napływają łzy). Bohatera, owładniętego samczą potrzebą zwyciężania, pycha prowadzi do upadku, niczym mitycznego Ikara. „Przepraszam, panowie” – to jedyne, co potrafi wydukać, gdy pilotowany przezeń samolot staje w płomieniach. Jak na ironię przeżywa tylko on. I cóż z tego, że w finale pojednuje się z żoną, która gotowa była – zrezygnowana i nakręcana przez Jacka – od niego odejść, skoro przez resztę swych dni będzie musiał się mierzyć z wyrzutami sumienia. Nie ma co owijać w bawełnę – to on, głuchy na wołanie kobiety, doprowadził do śmierci kilku Bogu ducha winnych osób.

Plakat filmu "Sterowiec" (reż. Frank Capra, 1931)

Sterowiec (1931)

Dirigible

COLUMBIA PICTURES ● Reżyseria: Frank Capra ● Scenariusz: Frank Wead, Dorothy Howell i Jo Swerling ● Wykonawcy: Jack Holt, Ralph Graves, Fay Wray i Hobart Bosworth.

📅 4 kwietnia 1931 roku ● 100 minut