Zwiadowcy

Według statystyk każdego dnia w Stanach Zjednoczonych ponad dwadzieścioro weteranów popełnia samobójstwo. By pomóc osobom zmagającym się z depresją i zespołem stresu pourazowego, wzdłuż i wszerz kraju powstają pozarządowe organizacje, które sposobu na uporanie się z rzeczonymi problemami upatrują w wędkarstwie. Władze – świadome terapeutycznych właściwości łowienia – chcąc wesprzeć oddolne starania, ułatwiają procesy zezwalające na zdobycie odpowiednich licencji. Organizowane są szkolenia i spotkania integracyjne, które umożliwiają odnalezienie wewnętrznego spokoju poprzez przebywanie na głębokich i płytkich wodach. „To aktywność sprzyjająca rozmowie. Spędzanie długich godzin na świeżym powietrzu ma wiele zalet zdrowotnych, a poza tym pozwala oderwać myśli od innych spraw” – stwierdza jeden z założycieli takiego stowarzyszenia. O korzyściach, nomen omen, płynących z wędkowania opowiada Joshua Caldwell w filmie „Powrót do siebie” (2022).

John Colter (Sinqua Walls), wróciwszy z Afganistanu, gdzie podczas ostatniej misji stracił w zasadzce najlepszego kumpla, ląduje w Livingston w stanie Montana, by tam – pod okiem specjalistów – dojść do siebie, i to zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Mężczyzna ma konkretny cel: wznowić służbę. O tym, czy dostanie zielone światło na kolejny wyjazd, zadecydują lekarze i jego przełożeni. Doktor Burke (Patricia Heaton), widząc determinację Johna, kieruje go do Ike’a Fletchera (Brian Cox), też weterana, ale wojny w Wietnamie, a przy okazji mieszkającego na odludziu człowieka w tak kiepskiej kondycji, że przydałaby mu się asysta w trakcie wypadów nad rzekę. Dwie pieczenie na jednym ogniu, ot, co.

Colter trafia pod skrzydła dużo starszego od siebie faceta, samotnika, który odstawił alkohol i zrezygnował z bratania się z towarzyszami broni, żeby w pełni oddać się łowieniu ryb. U boku Fletchera John – odbywszy najpierw przyspieszony kurs teoretyczny z bibliotekarką Lucy (Perry Mattfeld), wolontariuszką w ośrodku dla kombatantów, która w wypadku samochodowym straciła skądinąd narzeczonego – poświęca się wędkarstwu muchowemu, licząc na to, że dzięki niemu uda mu się odzyskać siły i dołączyć do marines.

„Powrót do siebie” przypomina materiał reklamowy mający skłonić nieradzących sobie na poziomach motorycznym i psychicznym wojaków do znalezienia wykraczającego poza arenę walk hobby. Intencje Caldwella, zwłaszcza gdy tak wielu żołdaków w USA odbiera sobie życie, są jak najbardziej słuszne. Sęk w tym, że jego obraz powstał w ścisłej współpracy tak z Korpusem Piechoty Morskiej, jak i Pentagonem, co oznacza tyle mniej więcej, że reżyser skupia się głównie na – owszem, cierpiącej – jednostce, ale nie wykazuje zainteresowania problemem w szerokim ujęciu. John zaiste boryka się a to z nocnymi koszmarami, a to z poczuciem winy, ale nic nie wskazuje na to, że funkcjonuje on u Caldwella na zasadzie synekdochy. Tej perspektywy nie rozbudowuje notabene konstrukcja postaci Ike’a, który też mierzy się z trudnościami, ale wszystkie one mają charakter na wskroś personalny. Innymi słowy: nie ma w „Powrocie do siebie” ani ostrej, ani nawet umiarkowanej krytyki amerykańskiej armii, podejmowanych przez nią decyzji oraz jej stosunku do weteranów.

Tak czy siak, Caldwell, kreśląc historie trojga poharatanych na ciele i na duszy protagonistów (momentami ten nadmiar kryzysów, potęgowany przez natarczywą i rzewną ilustrację muzyczną autorstwa Billa Browna, może przytłaczać), doskonale wie, co chce przekazać. „Powrót do siebie” jest filmem ku pokrzepieniu serc, nie tylko widzowskich, ale i żołnierskich (łącznie z ich bliskimi). Jeśli ta promocja wędkarstwa jako lekarstwa na bolączki może komukolwiek pomóc, to jest ona warta seansu i refleksji. Zderzenie dwóch mężczyzn, którzy otwierają się na możliwości wylewające się ze wspólnie spędzanych chwil, choćby i było skrajnie stereotypowe, działa, przynajmniej do pewnego stopnia. Panowie czerpią ze swych doświadczeń, podejmując starania, których w innych okolicznościach raczej by nie podjęli. Łowienie ryb staje się rytuałem gwarantującym przemianę. Wejście do wody, zarzucenie wędki, schwytanie zwierzęcia i wypuszczenie go na wolność – to elementy oczyszczające i dające nadzieję.

Recenzja filmu Powrót do siebie (Mending the Line); reż. Joshua Caldwell; USA 2022; 122 minuty