Będąca jednym wielkim żartem – choć zakorzenionym w ówczesnych realiach społecznych, gospodarczych i politycznych – parodia kina gangsterskiego z Edwardem G. Robinsonem śmiejącym się z samego siebie.
Mary Astor
Przedkodeksowy romans pełną gębą: gorący, szalenie eksplicytny, unikający elips, a poza tym – co tu dużo mówić – jawnie podniecający.
Kino brutalnie obchodzące się z powojenną i niedbającą o weteranów Ameryką, a przy okazji satyra na Hollywood, gdzie plan filmowy przypomina pole bitwy.
Zabawna, choć najeżona seksizmem komedia, która jawi się dziś jako zapowiedź nieco tylko późniejszych screwballi.
Pozornie progresywne kino, w którym niezależna, ale i beznadziejnie zakochana kobieta jawi się jako cierpiąca u boku mężczyzny architektka jego sukcesu.
Melancholijna, pesymistyczna i skąpana w deszczu historia trójkąta miłosnego, przywodząca na myśl późniejszy czarny realizm poetycki.
Szalenie współczesna, na poły poważna, na poły żartobliwa opowieść o fikcyjnej monarchii, a przy tym wyraźnie antywojenna satyra na władzę.