Rozstaje

W „When You Finish Saving the World” (2022), scenariopisarskim i reżyserskim debiucie Jessego Eisenberga, aktora rozpoznawalnego dzięki roli Marka Zuckerberga w „The Social Network” (reż. David Fincher, 2010), trudno o moment, który nie wzbudzałby konsternacji. O ciarki wstydu przyprawia tu właściwie każda scena zorganizowana wokół niezręcznych do bólu konwersacji, w których udział biorą równie niezręczni protagoniści. Ci, mówiąc wprost, są tak niedojrzali i nieprzystosowani społecznie, że oglądanie ich perypetii może powodować w widzu olbrzymi dyskomfort, choć przecież sama historia nakreślona przez autora – wywiedziona ze stworzonego przezeń w 2020 roku słuchowiska pod tym samym tytułem – jest nie tylko kinu znana (chodzi wszak o pierwotny niemal konflikt pomiędzy rodzicem a dzieckiem), ale i podana w dość przystępny sposób, przynajmniej na poziomie anegdoty (przeżywane i nieustannie potęgowane przez postaci emocje są bowiem – dla kontrastu – niezwykle zagmatwane).

„When You Finish Saving the World” to film o ludziach odstraszających innych ludzi, którego akcja toczy się gdzieś w Indianie, stanie uchodzącym za rozstaje Ameryki. Na podobnym rozwidleniu stoją skądinąd jego bohaterowie. Evelyn Katz (Julianne Moore; znana choćby z recenzowanego tu „Oszustwa” Benjamina Carona z 2023 roku) pracuje w założonym przez siebie schronisku dla ofiar przemocy domowej. Mimo iż dokłada wszelkich starań, by strzec osoby przekraczające próg jej placówki, to jednocześnie nie ma bladego pojęcia, jak z nimi empatyzować. Nie jest bynajmniej bezduszna – co to to nie! – lecz nie ulega wątpliwości, że działa w oparciu o pewne automatyzmy, co z kolei przekłada się na towarzyską niezdarność (skrajnym jej przykładem jest próba nawiązania rozmowy z zatrudnianą przez nią recepcjonistką, tak zszokowaną całym zajściem, że aż przekonaną, iż pogawędka z szefową to w istocie preludium do otrzymania wypowiedzenia).

Ziggy (Finn Wolfhard), nastoletni syn Evelyn, również nie zasługuje na miano mistrza dialogu. Nic zatem dziwnego, że wycofał się w odmęty sieci. Prowadzi stosunkowo popularny kanał internetowy, na którym prezentuje pochodzącej zewsząd młodzieży swoje muzyczne kompozycje (gra – jak powiada – „klasycznego folk rocka z alternatywnymi wpływami”). Ilekroć mierzy się z kimś w prawdziwej rzeczywistości, nie potrafi obyć się bez podania informacji, że ma dwadzieścia tysięcy obserwujących. Ta liczba to dlań wyznacznik sukcesu, skrzętnie zresztą monetyzowanego (do tego wręcz stopnia jest skupiony na robieniu fortuny, że w trakcie kłótni z matką wykrzykuje jej prosto w twarz, iż kiedyś będzie cholernie bogaty, sugerując tym samym, że wychowała go nieudaczniczka bez smykałki do zarabiania pieniędzy).

Finn Wolfhard i Alisha Boe w filmie "When You Finish Saving the World" (reż. Jesse Eisenberg, 2022)

Evelyn i Ziggy się nie dogadują. Potrzeba bycia z kimś sprawia, że szukają kogoś, kto zrekompensuje tę felerną relację, wypełni doskwierającą im pustkę. Kobieta, zastanawiając się nad tym, co stało się z jej szkrabem, niedawnym sprzymierzeńcem, pochyla się nad Kyle’em (Billy Bryk), rówieśnikiem bezczelnego synalka, który – wraz z bitą przez męża matką (Eleonore Hendricks) – trafia pod skrzydła zakładu. Zaczyna projektować na chłopaka, będącego absolutnym przeciwieństwem Ziggy’ego – nowy podopieczny jest uprzejmy i pracowity – swe marzenia i plany, przez jej latorośl, gardzącą i nią, i ojcem (Jay O. Sanders), zduszone jeszcze w zarodku. Jej stosunek do Kyle’a przekształca się w obsesję, a to zaś przyczynia się do tego, że przestaje rozpoznawać jego realne pragnienia, zastępując je własnymi.

Ziggy natomiast, zakochawszy się w Lili (Alisha Boe), inteligentnej i lewicującej koleżance z klasy, gotów jest – byle tylko jej zaimponować – zainteresować się polityką i aktywizmem, tematami ze wszech miar mu obcymi. Lila nie jest licealistką, na której wrażenie mogłoby wywrzeć to, ilu ktoś ma obserwujących. Mało tego, wiedząc, że Ziggy ma dostęp do takiej platformy, nastolatka jest zniesmaczona faktem, iż ten nie wykorzystuje jej do zmieniania systemu, a do grania szczeniackich piosenek o niespełnionej miłości. Kiedy więc Katz dokonuje aranżacji jednego z jej piętnujących społeczną niesprawiedliwość wierszy, prezentując utwór na żywo przed wielotysięczną i wirtualną publicznością, Lila daje mu szansę. Sęk w tym, że Ziggy, nie posiadając żadnych sprecyzowanych poglądów, a jedynie – jak mówi – pasję i charyzmę, wnet możliwość zbliżenia się do dziewczyny marnuje, nie rozumiejąc tak naprawdę wyznawanych przez nią wartości. Młodzian zanadto zadufany jest w sobie i zbyt mocno zapatrzony w zbijanie kokosów, by współodczuwać z tymi, którym dzieje się krzywda.

I choć w domu matka oraz jej syn funkcjonują na przeciwległych biegunach, to w kontaktach z zewnętrznym światem są do siebie nad wyraz podobni. Niedostosowani. Oderwani. Zagubieni. Toksyczni. Niedaleko, jak widać, pada jabłko od jabłoni. Oboje traktują otoczenie protekcjonalnie, oboje uważają się za lepszych od reszty, i to pomimo tego, iż to oni właśnie mają ogromny problem z synchronizowaniem się z innymi. Dzieli ich przepaść pokoleniowa, łączy zaś podobieństwo charakterów. „When You Finish Saving the World” to dziwny film, na pozór naładowany treścią, a zarazem wyjątkowo pusty. Eisenberg – by posłużyć się dość potoczną frazą – słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele. Portretując Katzów, niczego nowego o rodzinach nie mówi (w przeciwieństwie na przykład do „Walki żywiołów” Noaha Baumbacha z 2005 roku, w której zagrał). Udaje mu się za to rozsierdzić odbiorcę, pokazując bohaterów na wskroś irytujących, nieokazujących sobie szacunku, wyśmiewających się nawzajem, natarczywych, a przy tym niecierpliwych. Przyglądając się im, aż trudno uwierzyć w sugerowane w finale szczęśliwe zakończenie.

Recenzja filmu When You Finish Saving the World; reż. Jesse Eisenberg, USA 2022; 88 minut