Prawdopodobieństwo statystyczne
Na wydanym w 2005 roku albumie „Piece by Piece” Katie Melua śpiewała, że faktem jest, iż na cały Pekin przypada dziewięć milionów rowerów. Tyle, nie ma co temu zaprzeczać. Wątpić nie warto też w miłość, jaką osoba mówiąca darzy bohatera lirycznego. Wszak ta będzie trwała aż do końca jej dni. Atmosferę panującą w kawałku „Nine Million Bicycles” da się odnaleźć w filmie „Serce w chmurach” (2023) Vanessy Caswill na podstawie książki autorstwa Jennifer E. Smith – tu również statystyki mieszają się z uczuciami.
Port lotniczy Johna F. Kennedy’ego w Nowym Jorku. Trwa gorączka przedświąteczna. Dwudziestoletnia Hadley (Haley Lu Richardson; znana między innymi z „Testu na przyjaźń” Rachel Lee Goldenberg z 2020 roku), Amerykanka co się zowie, spóźnia się na samolot do Londynu. Wprawdzie mogła to przewidzieć, gdyż według wszelkich wyliczeń 20 grudnia to „najgorszy dzień na podróż” z tego konkretnego miejsca – „przewijają się przez nie 193 tysiące pasażerów, odprawa trwa średnio 23 minuty dłużej, a przy kontroli bezpieczeństwa oczekuje się prawie dwie godziny” – ale tego nie zrobiła, bo i tak do celu nie dotarłaby najpewniej punktualnie. Nie dość, że musi teraz ponownie kupić bilet, i to w klasie biznes, to jeszcze zmuszona jest czekać na kolejny rejs na lotnisku, które – co tu dużo mówić – wygląda jak z bajki.
Dziewczyna wpada na szczęście na Olivera (Ben Hardy; członek obsady omawianego tu dreszczowca „Kiedy nikt nie patrzy” Michaela Mohana z 2021 roku), tak angielskiego jak kawaler Twist z powieści Charlesa Dickensa, dwudziestodwulatka i studenta pokładającego całą nadzieję w danych, który także wybiera się do stolicy Wielkiej Brytanii. Chłopak, w przeciwieństwie do niej, jest na czas. Tak się zatem składa, że za ocean wyruszają razem, i to dosłownie – problem z pasem bezpieczeństwa sprawia bowiem, że Oliver zostaje przesadzony na fotel tuż obok Hadley (to dopiero podniesienie standardu!). Od słowa do słowa okazuje się, że tak wiele ich łączy (w tym choćby niechęć do majonezu). Młodzi wnet się w sobie zakochują, wpisując się tym samym w trend znany z kina lat trzydziestych, kiedy to jedno spotkanie wystarczyło, by mieć motyle w brzuchu. Hadley jedzie na ślub ojca (Rob Delaney) z kobietą, której nigdy nie poznała. Oliver natomiast wybiera się na uroczystość pożegnalną swojej umierającej matki (Sally Phillips). Po wylądowaniu ich drogi się rozchodzą, a jako że nie wymienili się nazwiskami, nie mogą się odnaleźć w mediach społecznościowych, ani tym bardziej nad Tamizą. Czyżby? Otóż nie wszystko oczywiście stracone. Coś im sprzyja.

„Serce w chmurach” to względnie udany romans, który w subtelny sposób łączy komizm z powagą, pozwalając widzowi na śmiech i łzy. Nie bez powodu patronami tej historii są duchy z przeszłości zarówno dalekiej – nie tylko wspomniany już Dickens, ale i William Szekspir – jak i zdecydowanie bliższej, spod znaku Richarda Curtisa na przykład. Grana przez Jameelę Jamil narratorka jest tu niczym postać, w którą u tego ostatniego – w klasyku „To właśnie miłość” (2004) – wcielił się Rowan Atkinson. Kobieta jest aniołem stróżem, który – przybierając różne formy (stewardessy, celniczki czy barmanki) – czuwa nad tym, by Hadley i Oliver spotkali się w finale. Czy jest to w związku z tym rzeczywiście opowieść o przeznaczeniu, skoro w losy bohaterów stale ktoś ingeruje, czy może raczej o roli przypadku w życiu?
Niezależnie od odpowiedzi na pytanie, które skądinąd zadawał sobie protagonista „Nieznośnej lekkości bytu” Milana Kundery, „Serce w chmurach” ogląda się bezboleśnie, tym bardziej że to film, by tak rzec, uroczy. Sęk w tym, że wiele elementów przeszkadza w jego odbiorze, na czele z zarzucaniem widza liczbami, które niewiele wnoszą do samej anegdoty, gdyż są jedynie ciekawostkami zaczerpniętymi z badań statystycznych. Uwagę rozpraszają ponadto zachowania Hadley i Olivera, którzy – wiedząc, jak ogromny problem z telefonem ma dziewczyna – nie dzielą się szczegółowymi informacjami na swój temat. Może więc mniejsze znaczenie ma wzrost Hadley czy status baterii w sprzęcie Olivera niż ich – nomen omen – dane kontaktowe. Owszem, bez tej przeszkody nie byłoby, jak nietrudno się domyślić, tej jakże czarownej historii. To zaś rodzi pytanie, na które odpowiedź mogłaby znać wszechwiedząca narratorka: jakie jest prawdopodobieństwo realizacji romansu, którego twórcy liczą się z odbiorcą?