Terapia na czterech kółkach

Młoda kobieta, która nigdy nie wyjawia swojego imienia (Dakota Johnson; znana między innymi z filmu „Wszystko ze mną OK?” autorstwa Tig Notaro i Stephanie Allynne z 2022 roku), wraca do Nowego Jorku z rodzinnego Gage w stanie Oklahoma, gdzie odwiedzała siostrę, i wsiada do taksówki prowadzonej przez Clarka (Sean Penn; reżyser i gwiazda recenzowanego tu „Dnia flagi” z 2021 roku). Gdyby nie było korków, jazda z lotniska Johna Fitzgeralda Kennedy’ego na środkową część Manhattanu powinna potrwać nieco ponad pięćdziesiąt minut. Nie tym razem. Jako że na trasie doszło do wypadku, kurs przeciągnie się do prawie dwóch godzin.

Tyle oczywiście wystarczy, by pogadać, a tak się składa, że siedzący za kółkiem człowiek, dla którego jest to ostatni przejazd tego dnia, nie ma zamiaru milczeć. Konwersację, obfitującą w bluzgi i bezpośrednie zwroty (pasażerkę nazywa skarbem), rozpoczyna od zdziadziałego narzekania na cyfrową współczesność, w którym kryje się wyraźna tęsknota za analogową przeszłością. Jojczy, na co się da, począwszy od tego, że klienci nie płacą już starą, dobrą gotówką (w związku z czym coraz trudniej o napiwki), a skończywszy na tym, że w tych czasach większość przewożonych przezeń osób nie potrafi nawet na chwilę oderwać wzroku od smartfonów. Dziewczyna siedząca na tylnym fotelu jest – jego zdaniem – inna. I rzeczywiście musi taka być, skoro zamiast ciszy wybiera rozmowę.

Na początku niełatwo odgadnąć, czy robi to z grzeczności – zwłaszcza że sporo przytakuje – czy naprawdę ma ochotę na dialogowanie z obcym facetem. Gdy z ust wyrywa się jej pierwsze przekleństwo, pewne jest, że nie o konwenanse chodzi, a o szczerą gotowość do wymiany zdań. Problem w tym, że bez przerwy rozprasza ją wibrujący na kolanach telefon, na którym wyświetla się szereg sprośnych wiadomości od tajemniczego mężczyzny. Clark, choć nie widzi tego, co dzieje się na ekranie, w mig domyśla się, że podróżna ma kochanka. To odkrycie tylko go uruchamia. Odzywa się w nim domorosły filozof, który przez dwie dekady spędzone za kierownicą taksówki zdążył zjeść zęby na nadstawianiu ucha.

Christy Hall, scenarzystka mająca na koncie stworzony wraz z Jonathanem Entwistle’em serial „To nie jest OK” (2020), debiutuje za kamerą filmem „Nocą w Nowym Jorku” (2023), ze zrobieniem którego nosiła się mniej więcej od 2017 roku (to wtedy wymyślony przez nią skrypt trafił na tak zwaną Czarną Listę, czyli zestawienie najciekawszych niezrealizowanych tekstów, a główną rolą zainteresowana była Daisy Ridley), i – trzeba przyznać – jest to udany początek reżyserskiej kariery. Obraz, pomyślany pierwotnie jako sztuka rozpisana na dwoje bohaterów, nie zaskakuje wprawdzie oryginalnością, ani na poziomie treści, ani na gruncie formy (niemniej jednak nie sposób nie docenić tego, że jak na utwór w całości nakręcony w studiu – przez doświadczonego operatora Phedona Papamichaela – to w ogóle nie wygląda on sztucznie), ale zaproponowaną przez Hall historię śledzi się z satysfakcją. Owszem, niemała w tym zasługa aktorskiego duetu – Johnson i Penna, mimo iż odseparowanych od siebie płytą z grubego plastiku, łączy wyjątkowa bliskość, chwytana w odbiciach w lusterku i wyrażana za pomocą ciasno kadrującej ich oblicza kamery – lecz także katartycznego niemal charakteru przeprawy z portu lotniczego na Queensie gdzieś na 44 Ulicę.

„Nocą w Nowym Jorku” to opowieść o kobiecie, która rozmawia z dopiero co poznanym taryfiarzem tak, jakby była na terapii (Hall udowadnia tym samym dość powszechne przekonanie, jakoby najlepszymi słuchaczami byli barmani, fryzjerzy i taksówkarze właśnie). Na oczach widza samochód Clarka przekształca się w kozetkę (a może i konfesjonał), zaś bezimienna dziewczyna pracująca jako programistka komputerowa rozpoczyna zwierzenia, w których najpierw cofa się do dziecięctwa, by zaraz potem zrelacjonować swój związek z żonatym facetem. Pasażerka, niczym na spowiedzi, mówi o wszystkim, co jej leży na sercu, dzieląc się najgłębszymi sekretami i traumami, których – jak śmiało można założyć – kierujący autem nikomu nie zdradzi. Mało tego, pod wpływem obcej postaci Clark również decyduje się na zwierzenia. Nieco mizoginistyczne i seksistowskie wypowiedzi zamienia na pełne autentyczności wspomnienia dotyczącego jego pierwszej żony. „Tęskni pan za nią?” – pyta podróżna. „Czasem tak” – odpowiada wiozący ją mężczyzna. Z jego twarzy znika samcza śmiałość, a oczy zachodzą mu łzami.

Taksówka dociera wreszcie do celu, podobnie skądinąd jak anonimowa kobieta, dla której była to nie tyle przeprawa z jednego końca Nowego Jorku na drugi, co wędrówka w głąb własnej, udręczonej duszy. Nie ma to tamto – Clarkowi należy się napiwek.

Recenzja filmu Nocą w Nowym Jorku (Daddio); reż. Christy Hall; USA 2023; 111 minut