Człowiek z wadami
Randall Park, potomek imigrantów z Korei Południowej oraz aktor znany między innymi z serialu „Przepis na amerykański sen” (2015-2020) czy, co w kontekście jego proweniencji dość zabawne, roli Kim Dzong Una w komedii „Wywiad ze słońcem narodu” (reż. Seth Rogen, Evan Goldberg, 2014), debiutuje za kamerą jako reżyser pokazywanego premierowo na festiwalu Sundance i podzielonego na rozdziały filmu „Mankamenty” (2023), będącego adaptacją powieści graficznej z 2007 roku, wydanej w Polsce pod tytułem „Niedoskonałości” (w oryginale „Shortcomings”). Jej autor – Adrian Tomine, którego inna praca posłużyła za kanwę francuskiego melodramatu „Paryż, 13. dzielnica” (reż. Jacques Audiard, 2021) – powrócił do skupionego wokół kwestii bycia Azjatą w Stanach Zjednoczonych komiksu i przerobił go na scenariusz.
Mający japońskie korzenie Ben Tanaka (Justin H. Min; znany z recenzowanego tu utworu „Yang” Kogonady z 2021 roku) mieszka wraz z partnerką o imieniu Miko (Ally Maki) w gustownie urządzonym mieszkaniu – należącym skądinąd do jej ojca – w Berkeley w Kalifornii. Mężczyzna jest niespełnionym filmowcem, który zarządza borykającym się z trudnościami finansowymi lokalnym kinem studyjnym. Zdaje się, że jego trwający sześć lat związek z Miko utknął w martwym punkcie. Ani on nie jest szczególnie zainteresowany nią, ani ona nim. Gdy kobieta oznajmia, że dostała się na staż do Nowego Jorku, Ben zachowuje się tak, jakby było mu to na rękę. I chyba rzeczywiście jest, bo kiedy tylko Miko ogłasza, że wyjazd do Wielkiego Jabłka to dobry pretekst do zrobienia sobie przerwy, on od razu zaczyna uganiać się za dziewczynami, o jakich dotąd fantazjował, oglądając pornosy, a mianowicie za blondynkami o białej skórze. Najpierw jest performerka Autumn (Tavi Gevinson), zatrudniona przezeń na stanowisko bileterki, a potem studentka Sasha (Debby Ryan), z którą próbuje wejść w nieco głębszą relację. Nic z tego. Ben mierzy się bowiem z barierą nie do przeskoczenia. Jest nią on sam.
O tym, jak duży jest to w istocie problem, świadczy stosunek protagonisty (a może raczej antagonisty?) do sztuki ruchomych obrazów. „Mankamenty” otwiera sekwencja, która rozgrywa się na festiwalu filmowym prezentującym twórczość Amerykanów o dalekowschodnich korzeniach. Oto Ben i Miko oglądają coś, co przypomina „Bajecznie bogatych Azjatów” (reż. Jon M. Chu, 2018). Po seansie wszyscy wychodzą z sali zachwyceni. Tylko na jego twarzy rysuje się wyraźny sceptycyzm, wręcz niezadowolenie. Nie podobało mu się. „Jako społeczność długo czekaliśmy, by zobaczyć swoje odbicie w krzykliwej komedii romantycznej gloryfikującej kapitalistyczną fantazję rehabilitacji przez bogactwo i materializm?” – ironizuje, recenzując to, co właśnie obejrzał. Jego zdaniem to chłam, który nie wnosi niczego dobrego do egzystencji dzieci i wnuków japońskich, koreańskich czy chińskich emigrantów. Ona uważa natomiast, że papka tego typu też jest potrzebna – „To wszystko zmienia! – bo dzięki niej otwiera się worek z pieniędzmi dla pozostałych twórców azjatyckiego pochodzenia, którzy będą mogli pochylić się nad poważniejszymi kwestiami, choćby nad tożsamością kulturową. Dla niego to za mało. Nie da się przekonać.
Po powrocie do domu Ben odpala „400 batów” (reż. François Truffaut, 1959), podczas gdy w kolejce czekają już inne filmy znalezione najpewniej na regałach sygnowanych przez Criterion Collection (na przykład „Frances Ha” Noaha Baumbacha z 2013 roku). I choć to zaiste znakomite tytuły, to fakt, że sięga po nie bohater Parka, czyni zeń snoba, człowieka zakładającego, że jego preferencje i poglądy są najlepsze („Chciałem być drugim Érikiem Rohmerem” – wyznaje Sashy). Tanaka czuje, że jest arbitrem ustalającym, co wolno, a czego nie wolno. Nic dziwnego, że Miko ma go dosyć, a tak się składa, że chora megalomania to nie koniec jego, nomen omen, mankamentów.
Może i na pierwszy rzut oka Ben jawi się jako w porządku koleś – głównie za sprawą przyjaznej fizys odtwarzającego go Mina – ale to tylko fasada. Niewiele pozytywnego można o nim powiedzieć. W zasadzie nic. Czy jest mizantropem? Tak. Czy jest cynikiem? Tak. Czy jest malkontentem? Tak. Czy jest smarkaczem? Tak. Czy jest, by stwierdzić bez ogródek, dupkiem? Ależ tak. Jakim cudem wytrzymuje z nim Alice (Sherry Cola; znana z „Bez trzymanki” Adele Lim z 2023 roku), jego jedyna, jak łatwo wywnioskować, przyjaciółka? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie, zwłaszcza że Ben nie wykazuje żadnej inicjatywy, by wesprzeć ją w dążeniu do celów. Mało tego, on nie rozumie szczęścia bliskich mu, przynajmniej teoretycznie, osób.
Ben boi się zmian, dlatego stoi w miejscu. Jak w takim razie uda mu się odnaleźć w świecie, który przechodzi rewolucję? Wszak na pewnym etapie opowiadanej przez Parka historii nie ma już ani dziewczyny, ani pracy, ani pieniędzy, ani nawet – to akurat nie zostaje wyrażone wprost, ale jest dość prawdopodobne – dachu nad głową. Tanaka, zakochany w sobie – no i ewentualnie w jasnowłosych kobietach, których wizerunek wykreowała zachodnia kultura (czyżby zatem nie był aż tak odporny na jej działanie?) – syn Japończyków nieznający zarówno języka przodków, jak i azjatyckiego praźródła, musi się obudzić i rozpoznać własne wady oraz błędy. Wtedy być może znajdzie miłość, która przyjdzie z zewnątrz. A jeśli nie, to na osłodę pozostają mu oglądane w samotności filmy Rohmera.