Rozmówki na odległość

Założona w 1996 roku przez braci Marka i Jaya firma Duplass Brothers Productions, w której u zarania powstawały klasyki niskobudżetowego kina spod znaku mumblecore, a potem tak udane tytuły jak choćby „Na własne ryzyko” (reż. Colin Trevorrow, 2012), „Dziwak” (reż. Patrick Brice, 2014), „Czworo do pary” (reż. Charlie McDowell, 2014), „Między nami bliźniętami” (reż. Craig Johnson, 2014) czy wreszcie „Mandarynka” (reż. Sean Baker, 2015), stanowi dziś gwarancję pewnej jakości. Nawet jeśli nie wszystkie filmy realizowane w ramach studia trzymają równy poziom lub są po prostu słabsze od pozostałych – przypadek między innymi „Koniary” (reż. Jeff Baena, 2020) – to i tak każdy kolejny projekt przyciąga wierną widownię przedsiębiorczego duetu.

Mark Duplass, który z Natalie Morales, aktorką znaną z serialu „Białe kołnierzyki” (2009-2014) współpracował przy okazji produkowanej przezeń i jego brata antologii „Pokój 104” (2017-2020), powierzając jej realizację jednego z odcinków, spotyka się z nią ponownie, by stworzyć film bodaj najlepiej i najciekawiej wykorzystujący okoliczności zaistniałe w trakcie pandemii COVID-19. Napisane w duecie, a przez Morales wyreżyserowane „Lekcje języka” (2021) to pełen ciepła, empatii i niewymuszonego oraz – co ważne – inteligentnego humoru hymn pochwalny na cześć platonicznej miłości, który dowodzi, że oto porozumienie pomiędzy ludźmi wciąż jest jeszcze możliwe, choćby i nie wiadomo jak wiele ich dzieliło (nie chodzi tu bynajmniej tylko o kilometry, ale również o płeć, etniczność oraz klasę). Emocjonalna więź, także ta utrzymywana dzięki internetowemu łączu, jest jak najbardziej realna. Wystarczy odrobina dobrej woli, by ją zbudować.

Film zaczyna się od niespodzianki. Will (przez chwilę słyszany, a potem już wyłącznie widziany na fotografiach DeSean Terry) kupuje swemu mężowi Adamowi (Mark Duplass) stugodzinny pakiet nauki języka hiszpańskiego. Oznacza to, że przez najbliższe dwa lata mieszkający w Oakland mężczyzna będzie kontaktował się – wirtualnie, przez któryś z komunikatorów pozwalających na prowadzenie wideokonferencji – z żyjącą w Kostaryce Cariño (Natalie Morales). Pierwsza rozmowa nauczycielki i studenta jest szalenie niezręczna, tym bardziej, że on – mimo iż zdaje sobie sprawę, że to co robi, może być niestosowne – afiszuje się ze swoimi warunkami bytowymi, pływając, zgodnie z poranną rutyną, w przydomowym basenie: raz w zimnej, raz w gorącej wodzie. To zupełnie inne życie, od tego, które prowadzi ona. Nie bacząc jednak na różnice, kobieta i mężczyzna zaczynają się dogadywać, trochę po hiszpańsku, trochę po angielsku.

Gdy przed drugimi zajęciami dochodzi do niespodziewanej tragedii, ich relacja się zacieśnia. Para nieustannie konwersuje i wymienia się wiadomościami, także – a może przede wszystkim – po lekcjach. Cariño i Adam zbliżają się do siebie. Głównie to on mówi o sobie (pretekst do tego, by zaśmiać się z mansplainingu lub, jak kto woli, panjaśnienia), próbując w ten sposób przepracować traumę. Opowiada o swojej seksualności, związku z Willem, katolickim wychowaniu, doświadczonej w młodości biedzie i nieustannych przeprowadzkach z miejsca na miejsce. Ona słucha, czasami komentuje. Jest zdystansowana, choć nie od razu daje to po sobie poznać. Coś w niej pęka, gdy on przez przypadek zauważa jej posiniaczoną twarz. Cariño wie, że zagalopowała się w tej znajomości. Stara się wrócić na właściwe, zawodowe tory, sugerując, że wystarczy już tej prywaty i najwyższa pora, by zająć się nauką.

Mark Duplass w filmie "Lekcje języka" (reż. Natalie Morales, 2021)

Skoro jednak niewidzialne granice – nieuchwytne tym bardziej, że protagoniści komunikują się przez Internet – zostały przekroczone, Adamowi nie tak łatwo zrozumieć jej decyzję. Tak się składa, że zaczęło mu zależeć na dziewczynie. Czyżby szukał ekspiacji? Jest wszak, jak zauważa, uprzywilejowanym białym mężczyzną mającym sporo na sumieniu. A może przemawia przez niego czysta dobroć? Cariño, świadoma tego, w jak wyrachowanym i pełnym nierówności świecie żyje, nie potrzebuje rycerza, który stanie w jej obronie. Nie bez powodu kobieta pyta w pewnym momencie Adama, jaką narrację na jej temat stworzył w swojej głowie. „Lekcje języka” to bowiem film o kreowaniu wyobrażeń, doskonale oddający ducha epoki opartej na mediach społecznościowych, w obrębie których kreślone są pewne wizerunki, awatary.

Widzem jest tu nie tylko odbiorca utworu wyreżyserowanego przez Morales. Widzami są również bohaterowie tego spektaklu, którzy patrzą na siebie niemal każdego dnia za pośrednictwem różnej wielkości ekranów: od telefonów przez tablety po laptopy. Patrzą, obserwują, śledzą i wymyślają opowieści, nie zawsze na swój temat, częściej o drugiej osobie. „Nie wiedziałam, czy jesteś prawdziwy” – wyznaje Cariño po wypiciu kilku piw. Adam z kolei na podstawie skrawków, które nie mają prawa składać się w całość, wnioskuje, że siniaki na twarzy jego rozmówczyni to najprawdopodobniej efekt przemocy domowej (subtelny komentarz do powszechnego problemu towarzyszącego zamknięciu w domach w trakcie pandemii koronawirusa).

„Lekcje języka” zrealizowane są tak, by imitować rozmowę przez komunikator internetowy. To zatem obraz oparty na długich ujęciach i głównie wewnątrzkadrowym montażu, co nie oznacza bynajmniej, że nie ma tu klasycznych cięć oraz optycznych przejść pomiędzy ujęciami, takich jak na przykład odwrotki naśladujące zmianę obiektywu z przedniego na tylny w urządzeniu mobilnym. Całości bardzo długo nie towarzyszy żadna muzyka ilustracyjna. Większość dźwięków słyszanych w dziele ma swoje źródło w jego diegezie. I choć wydaje się, że to rozwiązania skrajnie nudne, zwłaszcza że powszechnie obecne w życiu społeczeństwa doby pandemii COVID-19, to dzięki nim Morales udaje się zanurzyć widza w anegdocie („Immersja” to zresztą tytuł pierwszego rozdziału filmu), której bohaterami – bądź co bądź – są gadające głowy.

Zarówno Cariño, jak i Adam to postaci, z którymi da się bez większych problemów sympatyzować (być może wystarczy dwoje inteligentnych ludzi na ekranie, by udała się ta sztuka). Wrażliwy i szczery scenariusz duetu Morales-Duplass o pielęgnowaniu platonicznej relacji na odległość – o kobiecie mającej problemy z zaufaniem, ale poszukującej bliskości, oraz kochającym mężczyźnie zmagającym się z tragedią – wynosi kino mumblecore na zupełnie nowy poziom. Wprawdzie paralele do pandemicznej rzeczywistości są tu widoczne jedynie pod powierzchnią – można śmiało czytać ten film w oderwaniu od tego, co dzieje się na świecie – należy wyraźnie zaznaczyć, że „Lekcje języka” to film plasujący się o klasę wyżej niż powstali teoretycznie w tych samych warunkach „Skazani na siebie” (reż. Doug Liman, 2021).

Recenzja filmu Lekcje języka (Language Lessons); reż. Natalie Morales; USA 2021; 91 minut