Mężczyźni wolą rude?

Hollywood, zrealizowawszy „Młodych z Manhattanu” (reż. Monta Bell, 1930) na podstawie prozy Katharine Brush, sięgnęło po jej bodaj najbardziej kontrowersyjną książkę. Oto prawa do ekranizacji „Red-Headed Woman” z 1931 roku zabezpieczył Irving Thalberg z wytwórni MGM, który napisanie skryptu zlecił cenionemu przez siebie Francisowi Scottowi Fitzgeraldowi (to o tyle ciekawe, że pióro Brush powszechnie porównywano do stylu autora „Wielkiego Gatsby’ego”). Fitzgerald, owszem, usiadł do pracy – początkowo wespół z Marcelem De Sano – ale zdaniem producenta jej efekty były niezadowalające. Tekst był zbyt poważny, pozbawiony ironii i humoru. W związku z tym Thalberg zwolnił Fitzgeralda, a na jego miejsce zatrudnił Anitę Loos, beletrystkę (zasłynęła powieścią „Mężczyźni wolą blondynki: diariusz dystyngowanej damy”, przerobioną na sztukę, musical sceniczny i dwa filmy), dramaturżkę (stworzyła broadwayowską adaptację noweli Colette „Gigi”) i scenarzystkę (wielokrotnie współpracowała z Davidem Warkiem Griffithem, również przy jego ostatnim dziele, to jest „Walce” z 1931 roku). Loos pasowała jak ulał do przekształcenia przyciężkiego materiału w zwiewną i najeżoną sprośnościami – na tyle oczywiście zawoalowanymi, by nie drażnić cenzorów (ostatecznie i tak nie obyło się bez ich interwencji oraz skarg wnoszonych przez zgorszoną publiczność) – komedię, czyli „Żonę z drugiej ręki” (1932), za kamerą której stanął Jack Conway.

Nazywana Rudzielcem Lil Andrews (Jean Harlow) lubi powtarzać, że mieszka po złej stronie torów. Chcąc awansować w społecznej strukturze, postanawia bogato wyjść za mąż. Na oku ma swojego szefa Billa Legendre (Chester Morris), którego uwodzi, mimo iż wie, że ten jest oddany żonie Irene (Leila Hyams). W końcu Lil udaje się zniszczyć małżeństwo mężczyzny. Para bierze ślub, lecz nowe życie nijak nie przypomina sielanki. W kręgach towarzyskich świeżo upieczona mężatka uchodzi za personę non grata. Upokorzona opuszcza fikcyjne miasteczko w stanie Ohio i przenosi się do Nowego Jorku, gdzie wdaje się w romans z potentatem węglowym, dużo starszym od siebie Charliem Gaerste’em (Henry Stephenson). Jako że wciąż jest jej mało, inicjuje flirt z Albertem (Charles Boyer), szoferem swego sędziwego kochanka. Charlie, poznawszy prawdę, kończy relację z Lil, która z podkulonym ogonem wraca do Billa. Sęk w tym, że i on wie, co Rudzielec ma za uszami. Deklarując powrót do Irene i żądając rozwodu, Legendre zostaje postrzelony przez Lil, ale przeżywa i nie wnosi zarzutów. Dwa lata później Bill, będąc w Paryżu, zauważa byłą żonę w towarzystwie francuskiego milionera. Jej samochód niezmiennie prowadzi Albert.

Jean Harlow, kojarzona raczej z tlenionymi włosami (wszak dopiero co zagrała w filmie o wszystko mówiącym tytule „Platynowa blondynka” Franka Capry z 1931 roku), idealnie nadawała się do tego, by wystąpić w „Żonie z drugiej ręki” (jej główną kontrkandydatką była ponoć Marion Davies, lecz jej partner, magnat prasowy William Randolph Hearst, nie zgodził się, by jego protegowana wcieliła się w postać tak jawnie zepsutą i mającą skłonności do nimfomanii). Thalberg – namówiony przez Paula Berna, jednego z producentów w MGM, późniejszego męża Harlow – ku nieukrywanemu niezadowoleniu Louisa B. Mayera, przeciwnego przenoszeniu na ekran książki Brush, w dniu dwudziestych pierwszych urodzin aktorki wykupił jej kontrakt od Howarda Hughesa. Nowa umowa opiewała na kwotę 1250 dolarów tygodniowo (z roku na rok pensja miała być zwiększana), a także gwarantowała Harlow liczne wygody: od osobistego kierowcy przez pokojówkę aż po fryzjera. Thalberg, istny geniusz systemu, wiedział, że obraz nie tylko na siebie zarobi, ale też uczyni z Harlow symbol seksu. Tak się stało. Mimo iż wcześniej pojawiła się w przeszło tuzinie filmów, dopiero Conwayowi udało się uchwycić jej talent, zwłaszcza komiczny, oraz dziki wręcz magnetyzm (utwór był kasowym hitem, bardzo dobrze przyjętym przez krytykę).

„Żona z drugiej ręki” szokowała i nadal może szokować, zwłaszcza współczesnego widza przekonanego o niewinności amerykańskiego kina lat trzydziestych. To tymczasem przekraczająca granice przedkodeksowa opowieść, w której nie dość, że bohaterka nie zostaje ukarana za popełnione występki – dopinając w istocie swego i stając się szanowaną damą z grubym portfelem – to jeszcze osiąga wszystko przez łóżko. Lil, owszem, jest szalenie bystra i przebiegła, ale w gruncie rzeczy jej najskuteczniejszą i najchętniej używaną bronią jest cielesność. A to odkryje nogi, a to przymierzy prześwitującą sukienkę, która wyeksponuje jej koronkową bieliznę. „Jak w nieocenzurowanym filmie” – relacjonuje swoje postępowanie współlokatorce imieniem Sally (Una Merkel). „Skoro facet zostawia drzwi do stodoły otwarte, dlaczego miałabym nie wejść?” – dodaje. To i tak nic. W bodaj najmocniejszym i najbardziej skandalicznym momencie, gdy rozwścieczony Bill uderza ją w twarz, ona reaguje rozentuzjazmowana: „Podobało mi się, zrób to jeszcze raz!” (scena kończy się skądinąd dotkliwym pobiciem Lil, co i tak nie sprawia, by dziewczyna oprzytomniała). W tym przesiąkniętym toksyczną chucią dziele, w którym o seksie i zdradach mówi się otwarcie, rudowłosa femme fatale rujnuje życie każdemu po drodze, nie potrafiąc opanować erotycznych pragnień. „A więc mężczyźni wolą blondynki, tak?” – pyta retorycznie w ujęciu otwierającym Lil, farbując się na płomienną czerwień.

Żona z drugiej ręki (1932)

Red-Headed Woman

MGM ● Reżyseria: Jack Conway ● Scenariusz: Anita Loos ● Wykonawcy: Jean Harlow, Chester Morris, Lewis Stone, Leila Hyams, Una Merkel, Henry Stephenson i Charles Boyer.

📅 25 czerwca 1932 roku ● 79 minut