Kobieta, która kochała swego męża

Gdy magnat prasowy William Randolph Hearst, chcąc rozszerzyć swoje imperium i wypromować drukowane na łamach jego gazet paski komiksowe, założył wytwórnię rysunkowych krótkometrażówek o nazwie International Film Service, wśród zatrudnionych przezeń fachowców znalazł się urodzony w 1892 roku Gregory La Cava – cynicznie skądinąd podkupiony z pionierskiego studia animacji Raoula Barrégo – który otrzymał stanowisko kierownicze i stał się odpowiedzialny za zarządzanie produkcją jednego tytułu tygodniowo. Gdy w 1922 roku spółka Hearsta zakończyła działalność, La Cava przerzucił się na kino żywego planu, zaczynając od dzieł dwuszpulowych, w których wykorzystywał doświadczenie zdobyte podczas prac nad kreskówkami (prawdopodobnie przydała mu się poczyniona w przeszłości pilna analiza ekranowych zachowań Charliego Chaplina). Rozwinąć skrzydła pozwoliło mu nadejście dźwięku. Zanim znalazł się w gronie czołowych twórców komedii doby lat trzydziestych – głównie za sprawą screwballa „Mój pan mąż” (1936) – w brudną dekadę wszedł, z przytupem zresztą, filmem „Żona mądra” (1931)1, powstałym na podstawie sztuki „Nancy’s Private Affair” Myrona Courevala Fagana.

Nancy Gibson (Mary Astor) wraca z Francji do Stanów Zjednoczonych i dowiaduje się, że zdradza ją mężulek Donald (Robert Ames), za którego wierność – o, ironio! – dałaby sobie głowę uciąć. Od państwa Rossów – to jest szwagierki imieniem Sally (Ruth Weston) i Billy’ego (Edward Everett Horton) jej ślubnego, a zarazem wspólnika Dona – dowiaduje się, że kochanką, na punkcie której oszalał pan Gibson, jest niejaka Peggy Preston (Noel Francis), na bogatych mężczyzn polująca z pomocą matki (Gladys Gale). Oswoiwszy się z szokującymi wieściami, Nancy – jak na nowoczesną kobietę przystało – postanawia nie chować do nikogo urazy lub przynajmniej udawać, że jej nie żywi. Zaprasza obie niewiasty do swej posiadłości. Podwoje otwiera również dla sir Guya Harringtona (John Halliday), którego poznała w trakcie podróży przez Atlantyk. Chcąc, by Donald pozieleniał z zazdrości i zawalczył o ich związek, najpierw finguje romans z brytyjskim szlachcicem, a następnie zachęca go do poderwania Peggy.

Gdyby niesłychanie zabawna, choć zarazem zaskakująco poważna „Żona mądra” powstała po 1934 roku, to niewykluczone, iż byłaby wymieniana wśród najciekawszych postrzelonych komedii zrealizowanych w będącym na cenzurowanym Hollywood. Wszak główną bohaterką filmu jest – perfekcyjnie, nawiasem mówiąc, zinterpretowana przez łączącą dowcip z dumą Astor – uparta dziewczyna z wyższych sfer (status ekonomiczny ma niemały wpływ na rozwój anegdoty), która, obwiniana przez otoczenie za niedopilnowanie cudzołożącego oblubieńca („Zadaniem żony jest trwanie przy mężu. Jeśli ona go nie wykona, z przyjemnością zrobi to jakaś inna kobieta” – stwierdza Billy), postanawia go odzyskać, obmyślając plan tak chytry, że aż trudno sobie wyobrazić, by mógł się udać. Nancy, wciąż beznadziejnie kochająca Donalda („Z miłością jest pewien problem: trudno cokolwiek na nią poradzić” – wyznaje świadoma swej słabości protagonistka), podejmuje grę według nieczystych reguł zaproponowanych przez Peggy, miss Albany AD 1927. Wkłada maskę osoby, która nic sobie nie robi zarówno z faktu, że Don ją zdradza, jak i z zaproponowanego przezeń rozwodu. „Nie bądź taki pruderyjny, takie rzeczy się zdarzają” – rzuca nonszalancko Nancy, jednocześnie trzymając w ręku sekator. „Jakże miło i nowocześnie być tak postępową i nie dbać o to, do kogo należy czyjś mąż” – dodaję chwilę później.

Od startu wiadomo, do jakiego finału to zmierza. Po drodze bywa niestety na wskroś szowinistycznie. Abstrahując od tego, że to kobiecie obrywa się za niewierność jej partnera, nie sposób nie zauważyć ponadto, iż to bohaterka musi wziąć na siebie odpowiedzialność za naprawę małżeńskiej relacji. Nie Donald, samolubny seksista, a ona, zraniona, chowająca honor do kieszeni i wybaczająca niegodziwość, jaka ją spotkała. Można przy okazji zadać pytanie, jak w ogóle doszło do tego, że tych dwoje ludzi stanęło niegdyś na ślubnym kobiercu. Także Guy, choć na pierwszy rzut oka działający ze szlachetnych i emocjonalnych pobudek, jawi się jako ktoś, kto przybywa z odsieczą damie w opałach. Owszem, to Nancy go wzywa, lecz on – wczuwając się w rolę może aż za bardzo – wcale nie jest tak niewinny i bezinteresowny, jak można by początkowo założyć.

„Żona mądra” była w zasadzie ostatnim filmem z udziałem Amesa, który wciela się tu – podobnie zresztą jak choćby w „Za biurowymi drzwiami” (reż. Melville W. Brown, 1931), gdzie RKO również sparowało go z Astor – w zwykłego łajdaka, kończącego, o dziwo, u boku protagonistki. Dwa miesiące po premierze, dzień po Święcie Dziękczynienia, aktora znaleziono martwego w pokoju hotelowym w Nowym Jorku. Miał 42 lat, gdy zmarł, popadłszy w delirium tremens.

Plakat filmu "Żona mądra" (reż. Gregory La Cava, 1931)

Żona mądra (1931)1

Smart Woman

RKO PICTURES ● Reżyseria: Gregory La Cava ● Scenariusz: Salisbury Field ● Wykonawcy: Mary Astor, Robert Ames, John Halliday, Edward Everett Horton, Ruth Weston, Noel Francis i Gladys Gale.

📅 12 września 1931 roku ● 68 minut

1 Polski tytuł nadany przeze mnie na potrzeby niniejszego cyklu.