Piwo i krew
Tom Powers (James Cagney) i Matt Doyle (Edward Woods) – kumple dorastający u progu XX wieku wśród chicagowskiego motłochu i wyznający zasadę, iż szkoła uczy, jak być biednym, zaś ulica daje lekcje prawdziwego życia – wnet wkraczają w świat przestępczy. Zaczynają od drobnych kradzieży kieszonkowych, by skończyć na napadach z bronią w ręku. Ich debiutancka duża akcja kończy się fiaskiem, bo śmiercią policjanta. Putty Nose (Murray Kinnell), człowiek, który miał ich wykaraskać z ewentualnych kłopotów, ulatnia się z miasta. Gdy kraj przyłącza się do Wielkiej Wojny, Mike (Donald Cook), brat Toma, wyjeżdża na front, młodziakowi radząc uprzednio, by ten trzymał się z dala od łobuzerstwa i dbał o matkę (Beryl Mercer). Chłopak nie słucha, na całego angażując się w bandyterkę i zbijając kokosy. Wraz z wprowadzeniem prohibicji rozpoczyna pracę dla parającego się przemytem piwa Paddy’ego Ryana (Robert Emmett O’Connor) oraz zaprzyjaźnia się z mafijnym bossem Nailsem Nathanem (Leslie Fenton). Zmęczony swą dziewczyną Kitty (Mae Clarke), którą traktuje jak ostatni cham (vide: kontrowersyjna i na poły improwizowana scena rozbicia na jej twarzy połówki grejpfruta), rzuca ją dla teksańskiej seksbomby Gwen Allen (Jean Harlow). Kiedy tylko nadarza się okazja, on i Matt mszczą się na Puttym, strzelając mu w plecy. W wypadku ginie Nails, a jego zgon inicjuje krwawe starcia gangów. W ich wyniku kulkę dostaje najpierw Doyle, a potem Powers. Martwe i owinięte bandażami ciało Toma zbiry porzucają pod domem wyczekującej go matki.
Rola twardego dzieciaka z marginesu, który stał się bezlitosnym kryminalistą, nie tyle wywindowała, co katapultowała Cagneya do sławy, czyniąc zeń jedną z najjaśniejszych gwiazd brudnej dekady. Pomyśleć, że to nie on, a partnerujący mu ostatecznie Woods, miał zagrać głównego bohatera kultowego dziś „Wroga publicznego” (1931) Williama A. Wellmana. Tak się złożyło, iż reżyser, z aktorem o irlandzkich korzeniach współpracujący już przy okazji „Kobiet innych mężczyzn” (1931), obejrzał „Drzwi do piekła” (1930) Archiego Mayo – pierwszy naprawdę udany obraz gangsterski, nieco wcześniejszy od słynnego „Małego Cezara” (1931) Mervyna LeRoya – w których Cagney nie miał wprawdzie dużo do grania, ale jego obecność była tak intensywna, że nie dało się go przeoczyć, po czym namówił Darryla F. Zanucka, wtedy czołową postać w Warner Bros., do obsadowych roszad. (Cagney należał zresztą do tych wykonawców, którzy – szalenie naturalnie, trochę wręcz od niechcenia – potrafili skupić na sobie uwagę widza, nawet jeśli pojawiali się tylko w epizodzie, czego dobrym przykładem jest komedia „Milioner” Johna G. Adolfiego z 1931 roku, gdzie wcielił się on, na prośbę samego George’a Arlissa, w ubezpieczyciela rewolucjonizującego życie protagonisty).
Nominowany do Oscara za najlepszy scenariusz utwór (napisany przez Johna Brighta i Kubeca Glasmona, autorów nigdy nieopublikowanej powieści „Piwo i krew” relacjonującej napiętą sytuację w Wietrznym Mieście ery prohibicji i pod rządami Ala Capone) wyczerpująco oddaje realia egzystencji społecznych dołów z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych, stając się w gruncie rzeczy swoistą kapsułą czasu. To, w jaki sposób Wellman prowadzi swe strzelające zarówno karabinami, jak i słowami postaci, sprawia, że „Wróg publiczny” jest dziś być może najtrwalszym przedstawicielem gatunku, i to nie zapominając, iż na jednym oddechu zestawia się go ze wspomnianym „Małym Cezarem” oraz późniejszym „Człowiekiem z blizną” (1932) Howarda Hawksa.
Bandytyzm w brutalnym filmie Wellmana wyrasta z rozczarowania pogrożoną w ekonomicznej depresji Ameryką. Wszak gdy w domu Powersów panują bieda i szarzyzna, tuż obok istnieje inny, kolorowy, skąpany w strugach alkoholu i dźwiękach jazzowej muzyki świat. Spelunkę, w której jako dzieci przesiadują Tom i Matt, tylko krok dzieli od kryminalnej ścieżki. Alternatywy w zasadzie nie ma, a jeśli jest, to jawi się wyjątkowo nieatrakcyjnie. Można bowiem zaciągnąć się do jankeskiej armii, by walczyć w obronie ojczyzny, a potem wrócić do swych czterech obskurnych ścian i harować – o ile w ogóle ma się robotę – jak wół, w dodatku za marne grosze (tak czyni przecież Mike, wyraźnie niezadowolony z decyzji podejmowanych przez brata), ale łatwiej podreperować budżet z gnatem ukrytym w kieszeni płaszcza.
Kończy się to – jak na kino gangsterskie z tego okresu przystało – tragicznie, a więc śmiercią, ale jakże pięknie sfilmowaną w strugach deszczu („Jednak nie jestem taki twardy” – duka Tom, zanim skona). Powers nie ginie zastrzelony przez policję, a wyniku wewnętrznych porachunków mafijnych. Tort nie jest aż tak duży, jak mogłoby się wydawać. Miejsca przy stole nie wystarczy dla wszystkich chętnych, których jest całe mnóstwo. „Wdał się w złe towarzystwo” – usprawiedliwia matka syna. Jak wiele kobiet w owym czasie mogło wypowiedzieć podobne zdanie, myśląc o ojcach, mężach, dzieciach i sympatiach, często zwyczajnych chłopcach, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, nie godząc się z przekazem, jakoby ubóstwo uszlachetniało.
Wróg publiczny (1931)
The Public Enemy
WARNER BROS. ● Reżyseria: William A. Wellman ● Scenariusz: Kubec Glasmon i John Bright ● Wykonawcy: James Cagney, Jean Harlow, Edward Woods, Joan Blondell, Donald Cook, Leslie Fenton, Beryl Mercer, Robert Emmett O’Connor, Murray Kinnell i Mae Clarke.
📅 15 maja 1931 roku ● 83 minuty