Matki, żony i kochanki

Mary Keaton (Joan Blondell), Ruth Westcott (Bette Davis) i Vivian Revere (Ann Dvorak) chodziły niegdyś do jednej klasy i już wtedy, pomimo różnic charakterologicznych, zbudowały coś na wzór przyjaźni. Panie wpadają na siebie po wielu latach i odnawiają relację. Mary, która od młodości lubiła sprawiać problemy (a to popalanie szlugów po kątach, a to świecenie majtkami przed kolegami), wyszedłszy z poprawczaka (a jakżeby inaczej!), zrobiła jako taką karierę tancerki rewiowej. Ruth, zawsze pilna i pracowita, ukończywszy odpowiednie kursy, została – jak zresztą szereg jej rówieśniczek – kiepsko opłacaną stenotypistką. Vivian zaś, mająca smykałkę do bycia w centrum uwagi i uchodząca za najpopularniejszą dziewczynę w szkole (a potem także w internacie), wyszła za mąż za rozchwytywanego prawnika Roberta Kirkwooda (Warren William), z którym ma dziecko nazywane Juniorem (Buster Phelps).

I choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Vivian wiedzie najbardziej udane życie z całej trójki, to w istocie jest ona głęboko nieszczęśliwa. By odzyskać wigor, postanawia wyruszyć wraz z synem w podróż do Europy. Na statku poznaje bawidamka Michaela Loftusa (Lyle Talbot), który ma na pieńku z lokalną mafią, po czym schodzi z nim na ląd i zaszywa się w jego pokoju hotelowym, nigdy nie opuszczając Stanów Zjednoczonych. Zaniepokojony zniknięciem Juniora Robert dowiaduje się od Mary i Ruth, gdzie znaleźć potomka. Mężczyzna odzyskuje chłopca, rozwodzi się z żoną i poślubia Mary (Ruth pomaga im jako opiekunka, a LeRoy kamufluje tu sugestię, iż jest lesbijką). Vivian tymczasem, popadłszy w narkotykowy nałóg, stacza się na dno. Jej gach, nachodzony przez gangsterów (granych między innymi przez powracającego do filmowego aktorstwa Edwarda Arnolda oraz Humphreya Bogarta), porywa Juniora dla okupu. Po piętach depczą mu już nie tylko wierzyciele, ale i policja. Vivian, rozeznając się w planach rekieterów, którzy planują zabić szczawika, szminką zapisuje adres meliny na swoim ubraniu, a następnie wyskakuje z okna, co organom ścigania pomaga w schwytaniu bandziorów.

Mervyn LeRoy, od początku kariery związany z przedsiębiorstwem First National Pictures (czyli de facto z Warner Bros.) i konsekwentnie realizujący utwory we wszystkich możliwych gatunkach [(z wyjątkiem westernu; z tą konwencją zmierzył się dopiero za sprawą „Dziwnej damy w mieście” (1955)], w kolejny rok brudnej dekady wszedł obrazami na poły tylko udanymi – mowa o „High Pressure” (1932) i „Two Seconds” (1932) – by w czwartym kwartale sezonu zrobić dwie perełki, a mianowicie „Trzy jedną zapałką” (1932) oraz „Jestem zbiegiem” (1932). W tym wcześniejszym dziele, starszym od drugiego o zaledwie kilka tygodni, sięgnął po przesąd głoszący, że osoba, która jako ostatnia odpali papierosa od tego samego drewnianego patyczka, zginie. Za rozpowszechnienie tego zabobonu odpowiadają najprawdopodobniej uczestniczący w wojnach żołnierze, choć część źródeł wskazuje na Ivara Kreugera, Szweda określanego mianem króla zapałek, który szerzył to wierzenie, by podkręcić sprzedaż swoich towarów (co ciekawe, w „The Match King” Williama Keighleya i Howarda Brethertona z 1932 roku, filmie wyprodukowanym po samobójczej śmierci przedsiębiorcy, w inspirowaną jego losami postać wcielił się… Warren William).

Niezależnie od tego, skąd się rzeczone określenie wzięło, to zamknięta w nim przepowiednia spełnia się w przypadku Vivian, która w trakcie spotkania z koleżankami – co nie umyka skądinąd ich uwadze – faktycznie zapala fajkę na końcu (w finałowej sekwencji ogniem dzielą się już tylko Mary i Ruth). Interpretowana przez znakomitą Dvorak bohaterka jest kobietą pogrążoną w depresji, którą choroba popycha – i to dosłownie – na skraj przepaści. Vivian skazana jest na upadek. Oddając się rozpuście – sugestia zażywania kokainy bodaj nigdy w krótkiej historii kina przedkodeksowego nie była aż tak wyraźna (od nerwowego pocierania nosa, wykpionego przez Bogartowskiego rzezimieszka, aż po artykułowany za pomocą dobiegających zza ściany jęków zespół abstynencyjny) – zaniedbuje zarówno siebie, jak i własne dziecko. Sęk w tym, że – co zdaje się dość konserwatywne, zwłaszcza z punktu widzenia okresu, w jakim powstał film LeRoya – Vivian spotyka kara nie tyle za używki, a za to, że nie potrafiła wytrwać przy swoim mężu (vide: wymowna scena, w której udaje, że śpi, by nie uprawiać z nim seksu). Wprawdzie z dzisiejszej perspektywy nie sposób odmówić jej rozgrzeszenia, tym bardziej że zostaje ono okupione życiem, a dramatyczny akt, na jaki się porywa, jest wyrazem matczynej miłości, ale niewykluczone, że dla publiczności AD 1932 nie było to aż tak oczywiste jak choćby przemiana Mary z zepsutej młódki w kierującą się moralnością gołębicę (amerykańska krytyka wprost donosiła, że to dzieło niesmaczne).

Warto nadmienić, iż w autobiografii zatytułowanej „Take One” reżyser przyznał się do błędu, jaki popełnił w wywiadzie udzielonym prasie tuż po zakończeniu zdjęć do „Trzech jedną zapałką”. Otóż powiedział w nim, że Blondell będzie kiedyś wielką gwiazdą, Dvorak ma na nią zadatki, zaś Davis jest bez szans, by osiągnąć taki status. Historia, jak wiadomo, zweryfikowała jego słowa.

Trzy jedną zapałką (1932)

Three on a Match

FIRST NATIONAL PICTURES ● Reżyseria: Mervyn LeRoy ● Scenariusz: Lucien Hubbard ● Wykonawcy: Joan Blondell, Ann Dvorak, Bette Davis, Warren William, Lyle Talbot, Humphrey Bogart, Allen Jenkins, Edward Arnold, Frankie Darro, Glenda Farrell, Buster Phelps i Grant Mitchell.

📅 29 października 1932 roku ● 63 minuty