Potęga pożądania

Theodore Dreiser, inicjator literackiego naturalizmu w Stanach Zjednoczonych, w swej prozie przyglądający się związkom pomiędzy człowiekiem a środowiskiem, w jakim funkcjonuje, wydał „Tragedię amerykańską” w 1925 roku (kilka miesięcy wcześniej na księgarnianych półkach pojawił się „Wielki Gatsby” Francisa Scotta Fitzgeralda). To jego najlepiej sprzedająca się i do dziś ciesząca się największym uznaniem powieść. Zderzają się w niej, jak zresztą w innych pracach Dreisera, pragnienia seksualne i finansowe. Pożądanie erotyczne oraz pożądanie dóbr materialnych, w obu przypadkach silnie sprzężone ze społeczną klasowością, to – zdaje się – jedyne cele, jakie zna pochodzący z marginesu bohater, co nie oznacza bynajmniej, że ich zaspokojenie przynosi mu otuchę lub ogranicza jego niepokój.

Prawa do inspirowanej prawdziwym i szeroko komentowanym przez prasę morderstwem, do jakiego doszło w 1906 roku nad jeziorem leżącym w północnej części stanu Nowy Jork, za 150 tysięcy dolarów zakupiła wytwórnia Paramount Pictures, która adaptację zleciła – ku uciesze samego Dreisera – Siergiejowi Eisensteinowi, Rosjaninowi, przedstawicielowi tak zwanej sowieckiej szkoły montażu i twórcy „Pancernika Potiomkina” (1925), od 1930 roku przebywającemu w Hollywood. Wizje studia i radzieckiego reżysera wnet zaczęły się jednak rozjeżdżać (kto to widział, żeby robić prawie trzygodzinny, z ducha komunistyczny film o zacięciu deterministycznym, demitologizujący koncepcje kapitalistyczne!), w związku z czym dopiero co podpisany kontrakt anulowano.

Jako że władze Paramountu zainwestowały w projekt sporo pieniędzy, do jego dokończenia oddelegowano doświadczonego Josefa von Sternberga, którego nieudany skądinąd utwór „X-27” (1931) z Marlene Dietrich nie przyniósł oczekiwanych zysków. Co znamienne, von Sternberg, zachowawszy rdzeń fabularny prozy Dreisera, uczynił ze swojej „Tragedii amerykańskiej” (1931) historię w znacznej mierze skupioną wokół sfrustrowanej osobowości głównego bohatera, człowieka ogarniętego seksualną żądzą, do minimum ograniczając wątki o charakterze socjologicznym. Autor powieści nie krył oburzenia, twierdząc, że jej ekranizacja to po prostu kolejna opowieść o zbrodni. Pozwał studio, oskarżając je o błędną interpretację jego dzieła. Proces przegrał, zaś sąd udzielił zgody na rozpowszechnianie filmu. (Warto dodać, iż nie było to jedyne powództwo wytoczone w tej sprawie – matka Grace Brown, zamordowanej w 1906 roku nad Big Moose Lake dziewczyny, od której wszystko się zaczęło, również domagała się zadośćuczynienia, stojąc na stanowisku, że Paramount żeruje na – nomen omen – tragedii jej córki, lecz w tym przypadku obie strony zawarły ugodę).

Clyde Griffiths (Phillips Holmes), syn ubogich misjonarzy z Kansas City w Missouri, pracuje jako goniec w ekskluzywnym hotelu, dzięki czemu ma okazję przyglądać się klasie posiadaczy, do której aspiruje. Po zakrapianej imprezie, w wyniku której w wypadku samochodowym ginie dziecko, chłopak – mimo iż nie siedział za kółkiem – ucieka z miasta. Wędruje po kraju, imając się przeróżnych zajęć, aż trafia wreszcie do fikcyjnego Lycurgus w stanie Nowy Jork, gdzie znajduje zatrudnienie w fabryce koszul należącej do jego stryja Samuela (Frederick Burton). Clyde szybko awansuje na brygadzistę w dziale kołnierzyków, w którym to – złamawszy przepisy – wdaje się w romans z Robertą Alden (Sylvia Sidney), jedną z zatrudnionych dziewcząt. Ich płomienna i zakazana miłość rozkwita aż do chwili, gdy mężczyzna poznaje Sondrę Finchley (Frances Dee), reprezentantkę wielkomiejskiej śmietanki towarzyskiej. Pozycja społeczna daje jej przewagę w starciu z ubogą jak mysz kościelna Robertą, córką farmerów. Panna Alden tymczasem nalega na ślub, gdyż jest z Clyde’em w ciąży. Griffiths zaczyna rozważać zabicie Roberty poprzez utopienie jej w jeziorze, ale kiedy przychodzi co do czego, nie jest w stanie popełnić morderstwa. Łódka i tak się przewraca, a jego dawna kochanka wpada do wody. Clyde nie znajduje w sobie odwagi, by ją uratować. Kobieta umiera, a on staje przed wymiarem sprawiedliwości.

Von Sternberg, jak to miał w zwyczaju – czego dowodem jest „Maroko” (1930) – nie panuje nad tempem filmu, przez co całość ciągnie się okrutnie (trzeci akt – długa sekwencja rozgrywająca się w sądzie, w której bohaterowie uderzają w tony klasowe – stanowi tego najpełniejszy wyraz). Abstrahując jednak od mogącej doskwierać widzowi nudy, pięknie nawiasem mówiąc sfotografowanej przez Lee Garmesa, reżyserowi udaje się – wbrew temu, za co atakował go Dreiser – dokonać wiwisekcji amerykańskiego społeczeństwa podzielonego na ludzi ulicy, robotnicze masy oraz gromadzącą pieniądze elitę. Tę mniej więcej drogę pokonuje – lub przynajmniej chce pokonać – protagonista obrazu, którego życie okazuje się tytułową tragedią. Makiaweliczne marzenia o dobrobycie przysłaniają mu fundamentalną przyzwoitość. Clyde za nic ma sobie moralne drogowskazy. Przekonuje niewinną dziewczynę do przedmałżeńskiego seksu, zapładnia ją, a następnie – nie chcąc się z nią żenić – namawia do dokonania aborcji, by ostatecznie posłać Robertę na dno jeziora (stojący wtedy na czele Motion Picture Producers and Distributors Association Will Hays wrzał w słanych do Paramountu notatkach). Co najdziwniejsze, w ostatniej scenie Griffiths dostępuje odkupienia – jego matka (Lucille La Verne) stwierdza, że to jej wina: „Nie zapewniliśmy ci odpowiedniego startu. Wychowaliśmy cię w złym otoczeniu. Starając się ratować dusze innych, zapomnieliśmy o tobie”. Zmarnowany potencjał, wykorzystany za to w „Miejscu pod słońcem” (1951) George’a Stevensa, innej adaptacji książki Dreisera.

Plakat filmu "Tragedia amerykańska" (reż. Josef von Sternberg, 1931)

Tragedia amerykańska (1931)

An American Tragedy

PARAMOUNT PICTURES ● Reżyseria: Josef von Sternberg ● Scenariusz: Samuel Hoffenstein ● Wykonawcy: Phillips Holmes, Sylvia Sidney, Frances Dee, Irving Pichel, Frederick Burton, Claire McDowell, Wallace Middleton i Lucille La Verne.

📅 22 sierpnia 1931 roku ● 96 minut