Wojenna miłość

Kiedy po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Wojny niespełna osiemnastoletniemu Ernestowi Hemingwayowi odmówiono wstąpienia do armii ze względu na słaby wzrok, ten zgłosił się na ochotnika do korpusu pogotowia ratunkowego Czerwonego Krzyża, który w czerwcu 1918 roku oddelegował młodzieńca do Italii. Parę tygodni później Hemingway ucierpiał w wyniku bombardowania i przeszedł długotrwałą rekonwalescencję, zanim w styczniu 1919 roku wrócił do ojczyzny. Dokładnie po dekadzie opisał doświadczenia wyniesione z frontu i szpitala wojskowego, publikując na poły autobiograficzne „Pożegnanie z bronią”. Już w 1930 roku na potrzeby teatru zaadaptował ją zasiadający przy Okrągłym Stole w hotelu Algonquin dramaturg, scenarzysta i fotograf Laurence Stallings, także weteran. Sztukę w trzech aktach wystawił na Broadwayu Rouben Mamoulian, który miał również wyreżyserować film na jej podstawie, ale ostatecznie do realizacji kinowego „Pożegnania z bronią” (1932) władze Paramountu wybrały wybitnego Franka Borzage’a, wtedy świeżo po opuszczeniu Foxa i wybiciu się na niezależność.

Jankeski porucznik Frederic Henry (Gary Cooper) odbywa służbę we włoskich szeregach jako jeden z kierowców ambulansu. Wiodąc żywot hulaszczy, poznaje brytyjską pielęgniarkę Catherine Barkley (Helen Hayes), na punkcie której wnet szaleje, i to z wzajemnością. Przełożeni – na prośbę jego zazdrosnego przyjaciela, chcącego rozdzielić kochanków kapitana Rinaldiego (Adolphe Menjou) – wysyłają go w rejon walk, gdzie mężczyzna zostaje ranny i trafia do mediolańskiego lazaretu, w którym, jak na ironię, stacjonuje Catherine. Frederic powoli dochodzi do siebie pod okiem panny Barkley, a świadkujący ich uczuciu kapelan polowy (Jack La Rue) udziela im nieformalnego ślubu. Mężczyzna, wyzdrowiawszy, ponownie wyrusza na pole bitwy, lecz nie mogąc skontaktować się z Catherine – ich korespondencję sabotuje nie kto inny jak Rinaldi – dezerteruje z sił zbrojnych i udaje się na poszukiwanie wybranki. Od położnicy Helen Ferguson (Mary Philips) maruder dowiaduje się, że Catherine wyjechała do szwajcarskiego Brissago, by tam – z dala od zrzucanych w trakcie nalotów pocisków – urodzić dziecko. Kobieta, poroniwszy syna na krótko przed przybyciem Frederica, zapada na ciężką chorobę. Lekarze nie dają jej żadnych szans. Catherine, odnaleziona wreszcie przez Henry’ego, umiera w jego ramionach, nie doczekując do zawarcia pokoju przez zwaśnione narody.

Do przeniesienia książki Hemingwaya na język X muzy przymierzały się niemal wszystkie duże hollywoodzkie wytwórnie, na czele z MGM i Warner Bros., które jednak – uznawszy, że produkcja jest nie tylko zbyt kosztowna jak na tę fazę ekonomicznej depresji, ale i zanadto ryzykowna, zwłaszcza z uwagi na potencjalne przepychanki z cenzorami (pozamałżeński seks to zaledwie wierzchołek góry lodowej) – odpuściły konkurencyjnemu Paramountowi. Przedsiębiorstwo, które wszak w owym czasie również borykało się z problemami natury finansowej – mowa o wielomilionowym deficycie i groźbie upadku – postawiło wszystko na jedną kartę i zapłaciło Hemingwayowi 80 tysięcy dolarów za prawa do ekranizacji. Budżet całości wyniósł 900 tysięcy dolarów, czyli trzy razy więcej niż koszt przeciętnego projektu powstającego pod egidą firmy.

Wprawdzie obraz się zwrócił, ale krytycy byli podzieleni. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, Mordaunt Hall utyskiwał na łamach „New York Timesa”, że „w dziele dominuje pan Borzage, a nie pan Hemingway”. Przychylni byli za to polscy recenzenci. „Pożegnanie z bronią” nazywano nad Wisłą „unikatem”, „dramatem przepojonym cechą tak rzadko spotykaną na filmie, czyli ludzkością”, a także „kopalnią ciekawych zdjęć, pierwszorzędnych ustawień aparatu”. Nawet Jerzy Toeplitz, niezbyt łaskawy wobec dorobku Borzage’a, piał z zachwytu. Opowieści o dezercji w imię miłości, w której odnajdywało się tak zwane stracone pokolenie, nie lubił z kolei sam Hemingway, zdradzony – jak twierdził – przez Fabrykę Snów. Trudno mu się dziwić, skoro Paramount nie omieszkał wydać wersji utworu ze szczęśliwym zakończeniem, w którym Catherine unika śmierci. Mało tego, studio pozostawiło kiniarzom decyzję o tym, który finał zaprezentują publiczności. Zadośćuczynienie odnalazł Hemingway – w przyszłości współpracujący, pomimo rzeczonej zniewagi, z Hollywood – w wieloletniej przyjaźni z Cooperem, dla którego angaż u Borzage’a był przełomem w i tak już rozpędzonej karierze.

„Pożegnanie z bronią” to historia, która rozgrywa się niejako na marginesie pożogi (podobnie dzieje się skądinąd w „Małżeństwie dla opinii” Paula L. Steina z 1931 roku). W centrum tej anegdoty są sanitariuszka i operator karetki, zaś rozwojowi ich uczucia przeszkadzają zarówno „huki bomb i jęki rannych żołnierzy”, jak i otaczające ich bliskie osoby: chirurg Rinaldi oraz siostra Ferguson. Catherine i Frederic zakochali się w sobie w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Ich więź nigdy nie miała szans, by przetrwać. Zadbał o to wiszący nad nimi los, choć – jak przyznaje Barkleyówna w pewnym momencie – „zrzucamy wszystko na poczet konfliktu, a ta zgnilizna jest w nas” (Henry daje się zresztą poznać, niczym bohaterowie „Wojennej pielęgniarki” Edgara Selwyna z 1930 roku, jako człowiek przekraczający granice i nieznoszący odmowy). Protagoniści znajdują rozgrzeszenie, gdyż najwyżej w hierarchii stawiają siebie nawzajem.

„Pożegnanie z bronią” nominowano do czterech Oscarów, w tym dla najlepszego filmu (nagroda powędrowała do „Kawalkady” Franka Lloyda z 1933 roku). Galę ze statuetkami opuścili operator Charles Lang i dźwiękowiec Franklin Hansen, obaj zasłużenie.

Pożegnanie z bronią (1932)

A Farewell to Arms

PARAMOUNT PICTURES ● Reżyseria: Frank Borzage ● Scenariusz: Benjamin Glazer i Oliver H. P. Garrett ● Wykonawcy: Helen Hayes, Gary Cooper, Adolphe Menjou, Mary Philips, Jack La Rue, Blanche Friderici i Mary Forbes.

📅 8 grudnia 1932 roku ● 88 minut