Zakochane duże dzieci

Mabel Robinson (Margaret Livingston) organizuje tematyczne przyjęcie zaręczynowe pod tytułem „Bądźmy znów dziećmi!” – dwa tuziny młodych ludzi przebiera się za niemowlęta. Hałasu jest co nie miara, w związku z czym policja rozbija zabawę. Nazajutrz o hulankach rozpisują się gazety. Pan Hackett (Holmes Herbert), wściekły na syna Jacka (William Collier Jr.), narzeczonego Mabel, nalega, by syn rzucił dziewczynę i opuścił Nowy Jork w eskorcie kuzyna nazwiskiem Ossie Simpson (Joe E. Brown). Nestor rodu wierzy, że obecność takiego anioła stróża wyjdzie jego potomkowi na dobre – nawet nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie Ossie był minionej nocy prowodyrem całego zamieszania i najgłośniejszym z gości. Tak czy siak, mężczyźni udają się – samochodem! – do Pasadeny w Kalifornii, na trasie – wbrew zaleceniom pana Hacketta – flirtując z napotkanymi kobietami. Panowie zatrzymują się w tanim i ulokowanym na pustyni barze, gdzie Ossie podpada pochodzącemu z Ameryki Południowej groźnemu Pancho Arango (Bela Lugosi). Ruszywszy w dalszą podróż, Simpson stuka przypadkowo w tył auta należącego do obcokrajowca. Gdy wysiadają z pojazdu, by ocenić szkody, Pancho odjeżdża z ich maszyną przyczepioną do swojego zderzaka. Kuzyni docierają do hotelu dzięki uprzejmości Constance Palmer (Ona Munson) i Penny Packer (Marjorie White), w których z miejsca się zakochują. Na nieszczęście Jacka w Kalifornii zjawia się też Mabel, która grozi mu, iż pokaże Connie otrzymane odeń listy miłosne, demaskując go jako bawidamka. Ossie wpada na pomysł, by jego przyjaciółka – Gertie Gardner (Thelma Todd) – udawała przed panną Robinson nową narzeczoną Jacka i odebrała od niej korespondencję, którą następnie będzie można spalić. Problem w tym, że Gertie to ukochana Pancho, a Constance i Penny wracają do pokoju wcześniej, niż można się było tego spodziewać.

Zawierające elementy kina drogi „Otwarte umysły” (1931)1 Mervyna LeRoya to utwór nieszczególnie udany, lecz ważny z tego względu, że w latach trzydziestych należał do najpopularniejszych filmów z udziałem Joego E. Browna, urodzonego w 1891 roku komika, dziś kojarzonego przede wszystkim z rolą Osgooda Fieldinga III w „Pół żartem, pół serio” (1959) Billy’ego Wildera (to właśnie on wypowiada jedną z najsłynniejszych kwestii w historii ruchomych obrazów: „Cóż, nikt nie jest doskonały”). Brown, być może jeden z wzorców dla vis comica Jima Carreya, zasłynął jako aktor nie tylko mający mistrzowskie wyczucie czasu, ale również doskonale panujący nad bogatą mimiką twarzy, zwłaszcza zaś nad ogromnym i szalenie elastycznym uśmiechem. Zaczynał w wieku dziewięciu lat jako cyrkowy akrobata. Później został zawodowym baseballistą. Był o krok od podpisania kontraktu z New York Yankees, ale wybrał karierę estradową. W 1918 roku zadebiutował w wodewilu, a dekadę później trafił przed kamerę, wcielając się w postaci aż nadto ruchliwe i mające smykałkę do sportu, czym zaskarbił sobie sympatię najmłodszej publiczności. W 1931 roku był już tak rozpoznawalny – także wśród dorosłych widzów – że jego nazwisko zaczęło się pojawiać nad tytułami filmów, w których grywał (w roku 1932 z kolei znalazł się w dziesiątce najlepiej zarabiających gwiazd sezonu).

Niemniej jednak jego występ w „Otwartych umysłach” bywa w większym stopniu irytujący aniżeli zabawny. By się o tym przekonać, wystarczy obejrzeć sekwencję otwierającą, w której bohaterowie przebrani są za niemowlęta (nie przeszkadza im to w paleniu cygar i papierosów oraz w sączeniu z butelki ze smoczkiem alkoholu zamiast mleka). Brown jako Ossie, leżący w ogromnym wózku dziecięcym, jest wprost męczący, gdy drze się wniebogłosy. Cóż, komedia LeRoya, podobnie jak nieco wcześniejszy utwór „Sit Tight” (reż. Lloyd Bacon, 1931), romans z walkami zapaśniczymi w tle (!), zbudowany jest wokół fizycznych możliwości głównego wykonawcy, ale to nie tak bynajmniej, że humor opiera się wyłącznie na slapsticku. Sporo tu innego rodzaju żartów, które kreują bohatera na szybko mówiącego playboya i pozera (już w „Top Speed” z 1930 roku, również autorstwa LeRoya, grany przez Browna mężczyzna karmił wszystkich dokoła kłamstwami, mówiąc choćby, że jest milionerem, będąc w istocie urzędnikiem skarbowym).

Do najciekawszych scen należą tu te z Lugosim, który – choć miał za sobą owocnego „Draculę” (reż. Tod Browning, 1931) – w czołówce figuruje dopiero na ósmej pozycji. Został obsadzony niemal w ostatniej chwili, a angaż ten zbliża całość do parodii. Oto ikona horroru w iście komediowej roli. Wprawdzie aktor stara się za wszelką cenę uciec od wykreowanej przezeń postaci Księcia Ciemności, to zdaje się, iż reżyser celowo wykorzystuje to samonarzucające się skojarzenie, by podbijać walory komiczne. Pal licho to, w jak przejaskrawiony sposób Pancho irytuje się tym, że jego truskawkowe ciasto zostaje ochlapane atramentem, lub tym, że Ossie bierze sól na klapach jego garnituru za łupież. Wspaniałe są późniejsze spotkania Simpsona z Arango, w których nowojorczyk reaguje nieproporcjonalnie do niebezpieczeństwa, zupełnie tak, jakby zaiste stawał twarzą w twarz z Draculą, a nie z biznesmenem z Ameryki Południowej.

Plakat filmu "Otwarte umysły" (reż. Mervyn LeRoy, 1931)

Otwarte umysły (1931)1

Broadminded

FIRST NATIONAL PICTURES ● Reżyseria: Mervyn LeRoy ● Scenariusz: Bert Kalmer i Harry Ruby ● Wykonawcy: Joe E. Brown, Ona Munson, William Collier Jr., Marjorie White, Holmes Herbert, Margaret Livingston, Thelma Todd i Bela Lugosi.

📅 1 sierpnia 1931 roku ● 65 minut

1 Polski tytuł nadany przeze mnie na potrzeby niniejszego cyklu.