Kaznodzieja z rewolwerem

Poszukiwany żywy lub martwy Teksańczyk Llano Kid (Gary Cooper) zatrzymuje się w kuźni należącej do z pasją cytującego Pismo Święte szeryfa Johna Browna (James A. Marcus). Gdy kowal oporządza mu konia, młodzian udaje się do salonu, by wypić whiskey i zagrać w pokera. Podczas partyjki przyłapuje przeciwnika na oszustwie. Ten, nie bacząc na nic, sięga po broń. Zanim jednak zdąży pociągnąć za spust, Kid strzela doń i zabija. Znowu musi wiać („Możesz się ukrywać przed ludzkim wzrokiem, ale Bóg zawsze cię dostrzeże” – powiada mu szeryf na odchodne). Wsiada do pierwszego lepszego pociągu, gdzie poznaje pozbawionego skrupułów Thackera (Oscar Apfel), który namawia go do udawania uprowadzonego przed laty syna señory Ibarry (Emma Dunn). Kid, znając podstawy hiszpańskiego, zgadza się (niechętnie, gdyż bardziej na rękę byłaby mu tradycyjna wymiana ognia), daje sobie wytatuować ramię (jako znak rozpoznawczy), a po dotarciu na miejsce – do portowego miasteczka w Meksyku – podaje się za dziedzica fortuny Enrique. Wszystko po to, by wykraść z sejfu rodzinne złoto. Spędziwszy kilka tygodni pod „matczynymi” skrzydłami, zakochuje się w mieszkającej w hacjendzie Consueli (Fay Wray), a zorientowawszy się dodatkowo, że rzezimieszek, którego zabił uprzednio, był faktycznym synem Ibarry, zrywa umowę i postanawia zostać nad zatoką. Wściekły Thacker organizuje gang, któremu zleca zrabowanie majątku. Na trop chłopaka wpada też Brown, który – inspirowany Słowem Bożym – łączy ostatecznie siły z uciekinierem. Obaj odpierają atak opryszków. Thacker ginie, a szeryf decyduje się – dla dobra sprawy i familii – uznać, że denat w rzeczywistości nazywał się Llano Kid.

Oparty na opublikowanym w 1905 roku opowiadaniu „The Double-Dyed Deceiver” autorstwa O. Henry’ego western „Oszust z Teksasu” (1930) – przez prasę z epoki określany dodatkowo mianem thrillera – zrealizował John Cromwell (przedtem, w 1920 roku, historię zekranizował Alfred E. Green, lecz film uchodzi za zaginiony). Do roli tytułowej zaangażowany został Gary Cooper, który – wystąpiwszy wcześniej w znakomicie przyjętym „Wirgińczyku” (reż. Victor Fleming, 1929) – wprost musiał kontynuować wędrówkę po Dzikim Zachodzie. U boku aktora, zakontraktowanego przez Paramount Pictures i w owym czasie zarabiającego 175 dolarów tygodniowo, obsadzono Fay Wray, wtedy jeszcze przed będącym krokiem milowym w jej karierze „King Kongiem” (reż. Merian C. Cooper, Ernest B. Schoedsack, 1933). Oboje spotkali się do tej pory dwukrotnie w roku 1928 – w „Legionie potępieńców” (reż. William A. Wellman) i w „Duszach w rozterce” (reż. Rowland V. Lee) – a i potem jeszcze raz: w „Na fali wspomnień” (reż. Stephen Roberts, 1933). Obraz zgarnął bardzo dobre recenzje. Chwalono głównie Coopera, który wszak po raz kolejny wciela się w postać udającą czyjegoś syna (przypadek omawianej tu „Tygodniowej przepustki” Richarda Wallace’a), ale i zdjęcia Victora Milnera, w latach trzydziestych stałego współpracownika Ernsta Lubitscha, a w kolejnej dekadzie również Prestona Sturgesa.

Nie sposób nie docenić przemiany, jaka zachodzi w Kidzie: nie tylko z niemuzykalnego młodziaka w śpiewającego kowboja, ale przede wszystkim z wyjętego spod prawa banity, za którego głowę płacą 500 dolarów, w wiedzionego nieznanym sobie uprzednio kodeksem moralnym człowieka gotowego poświęcić się dla większego dobra. „Przebyłem dziwną drogę” – wyznaje szeryfowi, gdy ten dociera aż z Teksasu, by go aresztować. Rządzący ludzkim losem przypadek sprawia, że postanawia przewartościować swoje dotychczasowe życie. „Nie ma już Llano Kida, jest za to Quico” – dopowiada. Dawniej nawet przez myśl by mu nie przeszło, że mógłby się zakochać (wątek miłosny, należy przyznać, rozgrywa się niejako w tle, jest ledwo zarysowany, a gdy już zostaje zaawizowany, stale przerywa się go elementami komicznymi, poprzez wprowadzenie choćby figury przyzwoitki na osiołku), nie mówiąc już o tym, że nie spodziewał się, iż byłby zdolny do wycofania się z intratnej umowy, byle tylko serce innej kobiety nie pękło.

Miłość i zaufanie, jakimi obdarza go señora Ibarra, zobowiązują. Co mu po łatwej kasie, którą mógłby bez problemu wykraść z sejfu (wszak dostaje od starowinki klucz doń), skoro zyskuje znacznie więcej, i to nie w sensie mierzalnym? Cromwell daje popis umiejętności w sekwencji finałowej, nie dość, że sprawnie i dynamicznie zrealizowanej, to jeszcze zawierającej spory ładunek emocjonalny. Nie litera prawa okazuje się kluczowa, a chrześcijańskie nauki praktykowane przez szeryfa.

Plakat filmu "Oszust z Teksasu" (reż. John Cromwell, 1930)

Oszust z Teksasu (1930)

The Texan

PARAMOUNT PICTURES ● Reżyseria: John Cromwell ● Scenariusz: Daniel Nathan Rubin i Oliver H. P. Garrett ● Wykonawcy: Gary Cooper, Fay Wray, James A. Marcus, Oscar Apfel i Emma Dunn.

📅 10 maja 1930 roku ● 79 minut