Kat Rosji
Wprawdzie Ryszard Bolesławski jest jedynym związanym z Polską reżyserem, którego tablicę pamiątkową można odnaleźć w Alei Gwiazd w Los Angeles, ale nie oznacza to, iż należy do postaci powszechnie znanych wśród krajanów. I choć na przestrzeni ostatnich lat sporo udało się w tym względzie zmienić – szczególnie za sprawą badacza Marka Kuleszy, który już od dawna przygląda się spuściźnie twórcy – to wciąż do wykonania jest mnóstwo roboty mającej na celu otrząśnięcie tej figury z grubej warstwy pyłu, zwłaszcza że kariera Bolesławskiego, głównie ta hollywoodzka, robi wrażenie, na co wskazuje między innymi to, z kim i dla kogo w Fabryce Snów pracował.
Urodził się w 1889 roku na terenie dzisiejszej Ukrainy. Aktorskie szlify zdobywał u Konstantego Stanisławskiego w Moskiewskim Teatrze Artystycznym. Odbył służbę w armii carskiej. Świadkował klęsce Imperium Rosyjskiego i triumfowi rewolucjonistów październikowych. W samym środku wojny z bolszewikami zasilił szeregi kawalerii, której patronował Józef Piłsudski, ale nie wysłano go na front – oddelegowany został do realizacji filmów propagandowych. Po zakończeniu działań zbrojnych wyreżyserował „Cud nad Wisłą” (1921), czyli najwcześniejsze polskie dzieło spod znaku kina narodowego, a następnie wyjechał na Zachód: najpierw do Berlina i Paryża, potem – w 1922 roku – do Stanów Zjednoczonych. Do 1929 roku stacjonował w Nowym Jorku, gdzie założył funkcjonujący również jako szkoła dramatyczna Teatr Laboratorium, w którym na grunt amerykański przeszczepiał koncepcje Stanisławskiego, przekształcone później w tak zwaną Metodę (w 1933 roku zebrał swe teorie w tomie „Aktorstwo. Sześć pierwszych lekcji”). Pod koniec dekady przeniósł się do Kalifornii.
Tam zlecono mu dokończenie „Królowej Kelly” (1929) z Glorią Swanson – kręconej pierwotnie w wersji niemej przez Ericha von Stroheima – której premiera odbyła się w 1932 roku (nie w USA, lecz w Europie, stąd brak omówienia w niniejszym cyklu). Suwerennie – dla Columbii – zrobił „Koniec samotnego wilka” (1930). Dla RKO przyszykował „Miłość na rozkaz” (1931), w której na pochwałę zasługuje żywcem przypominająca sowiecką szkołę montażu sekwencja otwierająca. Gdy kryzys dopadł wytwórnię RKO, Bolesławskiego zwolniono. Na bezrobociu napisał – z Helen Woodward – dwie książki o charakterze autobiograficznym: „Szlakiem ułanów” oraz „Lance w dół”. Pozycje te były na tyle popularne, że hollywoodzkie towarzystwa zaczęły zabiegać o możliwość ich ekranizacji. Finalnie żadnej nie zaadaptowano, ale branża przypomniała sobie o Bolesławskim. Kontrakt podpisało z nim studio MGM, którego szef działu produkcyjnego, czyli Irving Thalberg, obmyślał sfilmowanie dziejów Rasputina, rosyjskiego kaznodziei i jednej z najpotężniejszych osób schyłku Imperium. Tak oto, zastąpiwszy Charlesa Brabina, Bolesławski wszedł na plan „Ostatniej carowej” (1932).
W trzechsetlecie rządów dynastii Romanowów cesarzewicz Aleksy (Tad Alexander), syn Mikołaja II (Ralph Morgan), zapada na zdrowiu. Lekarze są bezsilni. Natasza (Diana Wynyard), narzeczona księcia Czegodajewa (John Barrymore), sprowadza na dwór Rasputina (Lionel Barrymore; odtwarzającego tę rolę tak diabolicznie, jakby grał Svengaliego, figurę interpretowaną niegdyś przez jego brata), który – wyleczywszy młodzieńca – zaskarbia sobie sympatię carycy Aleksandry (Ethel Barrymore). Mimo iż Czegodajew wyczuwa, że Rasputin jest krętaczem prowadzącym kraj do zguby, ten coraz śmielej rozpycha się w pałacu. Gdy wybucha Wielka Wojna, a car wyrusza na front, mnich wykorzystuje swe oparte na szantażach wpływy, by rozgrywać rosyjską politykę. Jego ofiarą padają nie tylko dygnitarze, ale również ich żony i córki, bezkarnie wykorzystywane podczas organizowanych przez Rasputina orgii. Czegodajew, chcąc chronić honoru Nataszy, zabija uzurpatora. Wzniecona przez bolszewików rewolucja doprowadza do obalenia tronu.
Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób „Ostatnia carowa” fetyszyzuje monarchię oraz przekłamuje historię (scenarzysta Charles MacArthur pisał tekst na raty i nie przywiązywał wagi do faktów), nie sposób nie odnieść wrażenia, iż całość powstała po to, by w jednym projekcie zespolić ze sobą rodzeństwo Barrymore’ów (cała trójka nad tytułem). Wprawdzie Lionel i John wystąpili uprzednio w kilku wspólnych filmach (vide: „Arsène Lupin” Jacka Conwaya z 1932 roku), ale Ethel, ich siostra, ceniona aktorka teatralna, dołączyła do nich po raz pierwszy (to zresztą jej dźwiękowy debiut). Barrymore’owie, owszem, bawili się świetnie u Bolesławskiego – który skądinąd przełamuje dość klasyczny wizualnie film bardzo odważnymi rozwiązaniami formalnymi, na czele z nietypowym kadrowaniem pewnych scen oraz włączeniem do materiału zdjęć archiwalnych – ale nie uchronili studia przed porażką.
MGM, po macoszemu traktując przeszłość (polska prasa donosiła, że to „wersja bałamutna i chaotyczna, rojąca się od błędów i śmiesznych anachronizmów”), musiała zmierzyć się z pozwem o zniesławienie złożonym do sądu przez małżeństwo Jusupowów, które zainspirowało postaci Czegodajewa i Nataszy. W pierwotnej wersji filmu pojawiła się bowiem scena gwałtu na Nataszy dokonanego przez Rasputina, która była efektem wyobraźni MacArthura. Nic podobnego nie miało miejsca. Studio sprawę przegrało, wypłaciło odszkodowanie, zaś postępowanie przyczyniło się do tego, że do filmów włączano słynną klauzulę informującą o tym, że „jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych wydarzeń lub osób, żyjących bądź zmarłych, jest czysto przypadkowe”.
Ostatnia carowa (1932)
Rasputin and the Empress
MGM ● Reżyseria: Ryszard Bolesławski ● Scenariusz: Charles MacArthur ● Wykonawcy: John Barrymore, Ethel Barrymore, Lionel Barrymore, Ralph Morgan, Diana Wynyard, Tad Alexander, C. Henry Gordon i Edward Arnold.
📅 23 grudnia 1932 roku ● 121 minut