Rozdarta dziewczyna

Można nieśmiało zaryzykować stwierdzenie, że gdyby musical o dziewczynie z dobrego domu, w której podkochuje się dwóch zalotników – ku konsternacji jej ojca – wyreżyserował ktoś z bardziej znanym nazwiskiem (może Ernst Lubitsch?), a na liście płac znalazła się choć jedna gwiazda z ówczesnej ścisłej czołówki (na przykład Jeanette MacDonald?), film stałby się klasykiem lubieżnej, przedkodeksowej komedii. Tymczasem zrobił go niejaki John Francis Dillon, człowiek, który od wtedy mniej więcej, gdy ruchome obrazy osiągnęły narracyjną dojrzałość, zamykając okres kina atrakcji – a więc około roku 1915 (umowną cezurę stanowi monumentalne dzieło Davida Warka Griffitha, czyli „Narodziny narodu”) – zrealizował w ciągu kolejnych dwóch dekad ponad 130 projektów, współcześnie zupełnie zapomnianych. Podobny los spotkałby zapewne tytuł „Nadeszła wiosna” (1930)1. Na całe szczęście zaingerował kanał TCM, przywracając go światu i raz na jakiś czas emitując na swojej antenie. Bo choć wyprodukowany przez First National Pictures i dystrybuowany przez Warner Bros. utwór zachował się w perfekcyjnym stanie – negatyw przetrwał nienaruszony – a amerykańskie stacje telewizyjne posiadały prawa do jego transmisji, nie pokazywały go latami, bojąc się niskiej oglądalności, która wynikać miała z w większości anonimowej ekipy.

Betty Braley (Bernice Claire) kocha się w pewnym siebie Stevie Aldenie (Lawrence Gray). Związku tego nie aprobuje jej ojciec (Ford Sterling). Pochwala jednakże starania innego absztyfikanta, a mianowicie nieśmiałego Terry’ego Claytona (Alexander Gray; w żaden sposób niespokrewniony z Lawrence’em). Gdy któregoś razu Betty wraca z potańcówki i przejażdżki ze Steve’em o piątej nad ranem (!), czujny tatulek każe chłopakowi trzymać się z daleka od jego córki. Sytuację próbuje wykorzystać Terry, lecz bezowocnie. Emily (Inez Courtney), siostra Betty, podpowiada mu, że aby zwrócić na siebie czyjąś uwagę, musi wzbudzić w tej osobie zazdrość, najlepiej umawiając się z innymi kobietami. Młody mężczyzna postępuje zgodnie z radą i przekształca się w istnego żigolaka. Któż by się spodziewał? Flirtuje z kilkoma paniami, w tym również – uwaga! – z matką Betty (Louise Fazenda)! Sztuczka działa – dziewczyna zakochuje się w Terrym. W międzyczasie ojciec, dowiedziawszy się, że Steve jest krewniakiem znanego miliardera, daje mu zielone światło i godzi się na ślub z córką. Za późno! Betty i Terry pobrali się pod osłoną nocy, a przed świtem ich związek zdążył zostać skonsumowany.

„Nadeszła wiosna” jest adaptacją scenicznego musicalu z 1929 roku autorstwa Owena Davisa, do którego muzykę napisali Richard Rodgers i Lorenz Hart. To pierwszy film z piosenkami duetu, który przez prawie ćwierć wieku pracował nad dziesiątkami tytułów, tworząc ponad 500 utworów, w tym między innymi do wspaniałego „Kochaj mnie dziś” (reż. Rouben Mamoulian, 1932). W siedemdziesięciominutowym obrazie pojawia się aż dziewięć kawałków, a to i tak o połowę mniej niż w oryginalnej sztuce broadwayowskiej. Numery te niezbyt zapadają w pamięć, większość brzmi tak samo, może z wyjątkiem „Cryin’ for the Carolines” w wykonaniu tria Brox Sisters. Niemniej jednak, na uwagę zasługuje fakt, iż wszystkie kompozycje nagrano bezpośrednio na planie zdjęciowym, całkowicie rezygnując z postsynchronów, za to przy użyciu – rzecz jasna – statycznej kamery.

Muzycznie film wypada więc blado, natomiast pod względem komizmu jest pierwszorzędny. Chwilami ogląda się to niczym wybitnie zbereźną komedię sytuacyjną. Każdą scenę kradnie tu Sterling – wcześniej jeden z policjantów w wytwórni Keystone Macka Sennetta – znakomicie odnajdujący się w kinie mówionym, czasami zakrawający wręcz na karykaturę. Z jego ust pada mnóstwo kwestii, w tym również ta: „Gdy córka robi się zbyt duża na klapsy, trzeba ją utemperować w inny sposób – znajdując jej męża”. To on zastanawia się, czy aby na pewno jest ojcem dziewczyn, to on stale obraża swą żonę, robiąc z niej idiotkę, która ponoć nigdy nie ma nic do powiedzenia (aż do finału, gdy kobieta bierze wreszcie upragniony rewanż za mizoginię).

Jak na przedkodeksową komedię przystało, sporo tu momentów pieprznych i nieobyczajnych. Flirty i kłamstwa są na porządku dziennym. „Po prostu się zabawialiśmy” – mówi jedna z bohaterek, gdy mąż nakrywa ją na zdradzie. Wszelkie pojęcie przechodzi jednak scena, w której Terry całuje się z matką swej ukochanej! Owszem, chłopak wyrósł na mężczyznę. Szkoda tylko, że aż tak samczego i mającego niewiele pojęcia o byciu romantycznym.

Plakat filmu "Nadeszła wiosna" (reż. John Francis Dillon, 1930)

Nadeszła wiosna (1930)1

Spring Is Here

FIRST NATIONAL PICTURES ● Reżyseria: John Francis Dillon ● Scenariusz: James A. Starr ● Wykonawcy: Lawrence Gray, Bernice Claire, Alexander Gray, Louise Fazenda, Ford Sterling, Inez Courtney i Frank Albertson.

📅 13 kwietnia 1930 roku ● 69 minut

1 Polski tytuł nadany przeze mnie na potrzeby niniejszego cyklu.