Romanse wielorybnika

„Moby Dick” (1930) Lloyda Bacona, którego udana komedia „Służbowa żona” (1930) weszła do kin zaledwie miesiąc wcześniej, jest w istocie dźwiękową powtórką z rozrywki. Film powstał bowiem na kanwie „Bestii morskiej”, niemego obrazu z 1926 roku w reżyserii Millarda Webba, pierwszej adaptacji głośnej powieści autorstwa Hermana Melville’a o maniakalnie pragnącym zemsty wielorybniku, przemierzającym siedem mórz, by upolować tytułowego białego kaszalota, który pozbawił go nogi. Dzieło Webba było ogromnym sukcesem kasowym, ale nieszczególnie wierną ekranizacją książki. Podobnie zresztą jak „Moby Dick”. W obu główną rolę zagrał John Barrymore, który w 1925 roku podpisał kontrakt z Warner Bros., za jeden z nadrzędnych celów stawiając sobie zrealizowanie romansu przygodowego na podstawie Melville’a.

I tak zarówno w „Bestii morskiej”, jak i w jej dźwiękowej iteracji, wbrew temu, co stoi na kartach powieści, twórcy dodali prolog i epilog o wymowie zgoła innej niż oryginał. O ile wydana w 1851 roku książka skupia się wokół Izmaela zaciągającego się na statek dowodzony przez tajemniczego kapitana Ahaba, dla którego priorytet stanowi zabicie nie jakiegokolwiek, a konkretnego wieloryba, o tyle w obu filmach na próżno szukać tej postaci. W utworze „Moby Dick” jest za to skrojony na szeroką skalę wątek miłosny w iście hollywoodzkim stylu, angażujący aż trzy osoby, a mianowicie Ahaba (Barrymore), czystą jak łza pannę Faith Mapple (Joan Bennett) oraz Dereka (Lloyd Hughes), przyrodniego – i oczywiście nieobecnego w powieści – brata tego pierwszego o imieniu kuriozalnym, zwłaszcza że – w przeciwieństwie do pozostałych postaci u Melville’a – nienawiązującym do Biblii.

Owszem, Ahab wciąż marzy o zemszczeniu się na ogromnym waleniu, ale nie z tych samych pobudek, co w książce i w bodaj jej najbardziej znanej ekranizacji z 1956 roku w reżyserii Johna Hustona z Gregorym Peckiem w roli będącego u steru mężczyzny. Faith odrzuca oświadczyny purytańskiego do bólu Dereka, wyznaje miłość niestroniącemu od alkoholu Ahabowi, który – jak sugerują jego liczne tatuaże – dziewczynę ma w każdym porcie, oraz zapewnia go, że poczeka nań trzy lata, aż ten wróci z kolejnej eskapady. Ahab jest wniebowzięty. Jak za dotknięciem magicznej różdżki zmienia się ze sprośnego marynarza w idealnego kandydata na męża. Rzecz w tym, że podczas podróży traci nogę – odgryza ją niemal mityczny Moby Dick. Gdy wraca do domu, Faith jest przerażona tym, co widzi, i ucieka, gdzie pieprz rośnie. Zrozpaczony i wściekły zarazem Ahab ponownie sięga po kieliszek, po czym wyrusza w świat. Uzbierawszy odpowiednią kwotę, kupuje własną łajbę i czyni wszystko, by dopaść wieloryba, który nie tyle pozbawił go kończyny, a wiary we własną męskość i zaprzepaścił jego plany oraz marzenia o szczęściu u boku wybranki. Nie o ciało tu chodzi, a o odrzucenie przez narzeczoną. Wreszcie udaje mu się pokonać nemezis. Zawija do macierzystego portu i udaje się prosto do Faith, która – jak się okazuje! – wciąż na niego czeka. Para może być teraz razem – nic już nie stoi na przeszkodzie ich miłości.

Mark Beauregard, autor „The Whale: A Love Story”, pracy poświęconej twórczości Melville’a, zwraca uwagę na fakt, że ani „Bestia morska”, ani „Moby Dick” nic sobie nie robią z fabuły książki, ponieważ wówczas prawie nikt jej nie przeczytał. Gdy ją opublikowano, nie znalazła uznania ani w oczach krytyków, ani czytelników, przez co na ponad siedemdziesiąt lat zniknęła z radarów. Odpowiedzialni za jej adaptację J. Grubb Alexander oraz Oliver H. P. Garrett, niesłychanie zapracowany w 1930 roku scenarzysta („Ulica straconych szans”, „Oszust z Teksasu” i „Trzy twarze Wschodu”), pozwalają więc sobie na znaczne uproszczenia i zmiany, rezygnując nie tylko z kluczowych postaci, ale i wątków, starotestamentowej symboliki, a także z posępnego zakończenia, dając widowni szczęśliwy finał, w którym pijaczyna i showman Ahab może ostatecznie wziąć w ramiona Faith i spędzić z nią resztę życia. Główny bohater dopina swego i idzie odebrać to, co mu się należy: niewiastę. „Męska rzecz – być daleko, a kobieca – wiernie czekać”. Dziewczyna musi być w pogotowiu, choćby i miały te wszystkie przygody faceta trwać trzy, sześć, a może dziewięć lat. Faith, odarta z godności i osobowości, ale – nomen omen – ciągle oddana, wypatruje więc Ahaba, dziergając na drutach i potulnie wyczekując, aż ten upora się z demonami, ujarzmi swe ego oraz będzie gotowy, by odzyskać potencję. Barrymore jest wspaniały, gdy pogrąża się w szaleństwie, którego nie należy tu wiązać z nienawiścią, a jakąś przedziwną kastracją.

Plakat filmu "Moby Dick" (reż. Lloyd Bacon, 1930)

Moby Dick (1930)

Moby Dick

WARNER BROS. ● Reżyseria: Lloyd Bacon ● Scenariusz: J. Grubb Alexander i Oliver H. P. Garrett ● Wykonawcy: John Barrymore, Joan Bennett, Lloyd Hughes, Noble Johnson i Walter Long.

📅 20 września 1930 roku ● 80 minut