Bębny miłości
W 1931 roku zbliżający się do czterdziestki William Powell, dopiero co wziąwszy ślub z Carole Lombard, był już tak sfrustrowany tym, w jaki sposób rozwija się jego kariera w Paramount Pictures, że zaczął na głos wyrażać swe niezadowolenie. Aktor miał po dziurki w nosie grania wyrafinowanych mężczyzn ze smykałką do łamania prawa i niewieścich serc, w których w odstępie kilku zaledwie miesięcy wcielił się dwukrotnie: najpierw w omawianym na Mocnych Punktach „Światowcu” (reż. Richard Wallace, 1931), a chwilę potem w filmie „Ladies’ Man” (reż. Lothar Mendes, 1931). Pracodawcy, co ciekawe, zgadzali się z jego optyką, przynajmniej w prywatnych rozmowach, ale oficjalnie nie robili nic, by zaproponować gwiazdorowi inne warunki. Powell miał szczęście, że jego obowiązujący od 1925 roku kontrakt wygasał. Gdy tylko się skończył, nie renegocjował umowy – podpisał nową, i to dużo intratniejszą (opiewającą na bajońską wówczas kwotę 300 tysięcy dolarów rocznie!), z wytwórnią Warner Bros. Jak to zatem możliwe, że w kolejnym projekcie – zatytułowanym „Kierunek: Singapur” (1931)1 i wyreżyserowanym przez Alfreda E. Greena – obsadzono go według wzorca narzuconego wcześniej przez Paramount? Trudno stwierdzić. Roger Bryant, biograf Powella, wprost stwierdza, że wciąż pozostaje zagadką, dlaczego tak się stało.
Hugh Dawltry (Powell), mimo że uważany jest za personę non grata w skolonizowanej przez Brytyjczyków tropikalnej miejscowości Khota (być może chodzi tu o Sri Dźajawardanapura Kotte, stolicę dzisiejszej Sri Lanki), tak czy siak przybywa do osady. Po zejściu na ląd poznaje niejaką Philippę (Doris Kenyon), lecz jego umizgi na nic się zdają – kobieta bierze ślub z doktorem George’em Marchem (Louis Calhern). Sęk w tym, że małżeństwo nie przynosi niczego poza rozczarowaniem. Zapracowany lekarz, pozbawiony empatii człowiek, ekscytujący się tym, że u jednego ze swych pacjentów udaje mu się rozpoznać rzadką odmianę raka, nie ma czasu dla oblubienicy. Znudzona Philippa ulega czarowi roztaczanemu przez Hugh. Nie tylko ona zresztą – Rene (Marian Marsh), młodziutka siostra George’a, też nie może się oprzeć magnetyzmowi mężczyzny, o którym mówi się wśród socjety, że w przeszłości przyczynił się do rozpadu czyjegoś związku. Zaniepokojony doktor March, widząc niezdrowe podniecenie ogarniające Rene, jadąc do pobliskiego Kolombo (będącego wtedy stolicą Cejlonu Brytyjskiego), zabiera ją ze sobą, tak na wszelki wypadek, ale z oka spuszcza żonę. Philippa i Hugh, korzystając z okazji, spędzają wspólnie noc. Po powrocie George przyłapuje ich niemal na gorącym uczynku. Kobieta postanawia odeń odejść i odpłynąć na Malaje. March sięga po broń, którą celuje do Dawltry’ego, ale ostatecznie nie pociąga za spust.
Choć krytycy byli głęboko rozczarowani filmem „Kierunek: Singapur” (nie mylić z „Drogą do Singapuru” Victora Schertzingera z 1940 roku z Bingiem Crosbym, Dorothy Lamour i Bobem Hope’em w rolach głównych), pisząc, że to najprawdopodobniej najgorsza rzecz, w jaką zaangażowano Powella (co znamienne, mało kogo interesował fakt, że całość zrealizował Green; ważniejsze było bowiem nie to, kto stał za kamerą, a to, kto stał przed nią), to współcześnie utwór – oparty na sztuce „Heat Wave”, której autor, Roland Pertwee, przekształcił ją później, wespół z Denise Robins, w powieść – wypada całkiem nieźle, głównie z uwagi na jego przedkodeksowy koloryt. Lejący się z nieba żar wzmaga erotyczne pożądanie. „Skwar źle wpływa na zamężne kobiety. Na młode dziewczęta działa zaś jak dynamit, doprowadzając je do szaleństwa” – stwierdza George, a jest wszak lekarzem, więc trzeba mu wierzyć.
Sięgająca zenitu żądza zostaje doskonale wyrażona w bodaj najlepszej sekwencji 1931 roku. Oto roznamiętniona i ubrana w peniuar Philippa siada w oknie, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Trzymany w dłoni wachlarz zdecydowanie jej nie wystarcza. Noc jest gorąca. Kamera, do tej pory chwytająca bohaterkę w półzbliżeniu, odjeżdża od niej, by zniknąć w zaroślach, gdzie następuje płynne, niemal niewidoczne przejście od żywego planu do makiety dżungli, po której zręcznie panoramuje obiektyw, aż wreszcie dociera do mieszkania Hugh. Mężczyzna w szlafroku stoi nieruchomo, tyłem do aparatu, i przypatruje się domkowi wynajmowanemu przez kochankę. Następuje najazd na jego twarz, kadrowaną teraz w zbliżeniu. Cięcie. Na ekranie ukazuje się fizys Philippy w detalu. Znowu cięcie. Powrót do oblicza Dawltry’ego, także obejmowanego przez obiektyw znacznie intymniej. Powtórka tych dwóch ujęć, tym razem nieco krótszych. Zaciemnienie. Bez żadnych słów reżyser portretuje spełnienie, któremu w warstwie audialnej towarzyszy wybijany na bębnach miłości rytm. Zaiste wspaniały moment, a dla Powella co najwyżej rozgrzewka – w 1932 roku ponownie zostanie sparowany z Kay Francis, również zakontraktowaną przez Warnerów.
Kierunek: Singapur (1931)1
The Road to Singapore
WARNER BROS. ● Reżyseria: Alfred E. Green ● Scenariusz: J. Grubb Alexander ● Wykonawcy: William Powell, Doris Kenyon, Marian Marsh, Louis Calhern i A. E. Anson.
📅 10 października 1931 roku ● 70 minut
1 Polski tytuł nadany przeze mnie na potrzeby niniejszego cyklu.