Gorączka

Dennis Carson (Clark Gable) jest zarządcą plantacji kauczuku w Indochinach Francuskich. Mężczyzna wiedzie względnie spokojne i w całości podporządkowane pracy życie kawalera, które wywraca się do góry nogami, gdy w jego położonej na odludziu chacie rozgaszcza się Vantine (Jean Harlow), prostytutka poszukiwana przez organy ścigania z Sajgonu. Wprawdzie początkowo obecność damulki wywołuje w nim irytację, ale im więcej czasu ze sobą spędzają, tym lepiej się dogadują. Niemniej jednak Dennis stara się trzymać Vantine na dystans, w związku z czym pilnuje, aby nie angażować się emocjonalnie w opartą na seksie relację z przybyszką, która i tak zamierza wrócić do miasta.

Kiedy Vantine opuszcza las tropikalny, na ziemie zawiadywane przez Carsona przyjeżdża małżeństwo Willisów: geolog Gary (Gene Raymond) oraz jego żona Barbara (Mary Astor). Dennis niemal natychmiast ulega wdziękom kobiety. Wysyła jej męża w sam środek dżungli, by ten poświęcił się tam badaniom terenowym. W trakcie absencji Willisa Carson zbliża się do Barbary, w której wnet się zakochuje, i to z wzajemnością. Jego umizgi krzyżuje ponowne pojawienie się Vantine, w której więź łącząca Dennisa i nieznajomą wzbudza nieukrywaną wściekłość. Ostatecznie Gary dowiaduje się o romansie, ale zarówno Dennis, jak i Vantine – chcąc chronić honor Barbary – okłamują go, mówiąc mu, że do niczego nie doszło. Willisowie ruszają w dalszą drogę, zaś para, która pozostaje na plantacji, buduje wspólną przyszłość.

„Kaprys platynowej blondynki” (reż. Victor Fleming, 1932) – w międzywojniu wyświetlany też jako „Czerwony pył” (nawiązanie do przenoszonej przez burze i atakującej drzewa substancji) – to przedkodeksowy romans pełną gębą: gorący, szalenie eksplicytny, unikający elips, a poza tym jawnie podniecający (wystarczy spojrzeć na sekwencję monsunową, w której przemoczeni Barbara i Dennis całują się po raz pierwszy, by się o tym przekonać; co znamienne, to nie uchodząca w brudnej dekadzie za boginię cielesności Harlow, która występuje tu w słynnej scenie nagiej kąpieli w beczce, a Astor, niekojarzona raczej z aż taką lubieżnością, roztacza w filmie najwięcej erotycznej energii). Wytwórnia MGM kupiła prawa do kontrowersyjnej sztuki Wilsona Collisona, nie mając pewności, że uda się ją przenieść na ekran (to wszak opowieść o prostytutce i cudzołożnicy, które łączy to, że nie mogą się oprzeć temu samemu facetowi, typowi przez „Kino, Tygodnik Ilustrowany” określanemu mianem jaskiniowca – „cavemana” – będącego „uosobieniem brutalnej siły, potężnej męskości, jędrnej muskulatury, nieokrzesanej prostoty i poczciwości”). Adaptacji dokonał John Lee Mahin, który nasycił tekst frywolnością, przez Fleminga – rzemieślnika przebywającego w Hollywood od 1910 roku, a reżyserującego od przełomu lat dwudziestych i trzydziestych (zaczynał od filmów z Douglasem Fairbanksem) – uchwyconą z należytą starannością.

W dziele Fleminga władze przedsiębiorstwa sparowały ze sobą Gable’a i Harlow, których łączyły potem czterokrotnie (duet zagrał wcześniej w jednym projekcie – mowa o „Tajemniczej szóstce” George’a W. Hilla z 1931 roku – ale nie dość, że w rolach drugoplanowych, to jeszcze niedzielących ze sobą kadru). Gable zastąpił w „Kaprysie platynowej blondynki” Johna Gilberta, którego nie lubił ani Louis B. Mayer, ani tym bardziej wyposażony w dźwięk kinematograf. Dla aktora, wtedy nadal bez charakterystycznego wąsika (za to z szorstkim, kilkudniowym zarostem), był to angaż wieńczący jego wielomiesięczne starania o to, by zyskać gwiazdorski status w MGM. Harlow – wysiudawszy i Joan Crawford, i Gretę Garbo – pasowała jak ulał, by wcielić się w Vantine, może i rozpustnicę, ale o gołębim sercu (warto dodać, że w jej żyłach płyną ponadto cynizm oraz zgryźliwe poczucie humoru). Była wówczas świeżo po bulwersującej „Żonie z drugiej ręki” (reż. Jack Conway, 1932), więc trudno się dziwić podejmującemu tę decyzję Irvingowi Thalbergowi, który podobnej mieszanki seksapilu i dowcipu od Crawford i Garbo raczej by nie dostał.

I choć zdjęcia do filmu – realizowanego, rzecz jasna, pod dachami studia, gdzie żar lejący się z lamp doskwierał obsadzie i ekipie (Fleming nie podzielał tych utyskiwań, tłumacząc załodze, że w dżungli wszyscy się pocą) – przebiegały dość sprawnie, przerwała je tragedia. Oto 5 września 1932 Paula Berna, męża Harlow, poślubionego przez nią tuż przed wejściem na plan, znaleziono martwego [o szczegółach tej śmierci można posłuchać w podcaście „nagle, ostatniej nocy.”]. Produkcję wstrzymano. Pozbawiony empatii Mayer postanowił podmienić Harlow na Tallulah Bankhead, lecz ta – z szacunku do koleżanki po fachu – odmówiła. Platynowa blondynka niespodziewanie skontaktowała się z Thalbergiem, prosząc go o umożliwienie powrotu do pracy. Tak też się stało. Co ciekawe, obyło się bez ingerencji cenzorów z Biura Haysa, i to pomimo faktu, że w filmie jest mnóstwo mogących zgorszyć ówczesną widownię momentów, nie mówiąc już o tym, że w zasadzie nikt nie zostaje tu ukarany za swoje zachowanie. Utwór Fleminga sprzedał się znakomicie, a w 1953 roku MGM ponownie sięgnęło po sztukę Collisona – w „Mogambo” Johna Forda Gable powtórzył występ, który wywindował go do sławy (towarzyszyły mu Ava Gardner i Grace Kelly).

Kaprys platynowej blondynki (1932)

Red Dust

MGM ● Reżyseria: Victor Fleming ● Scenariusz: John Mahin ● Wykonawcy: Clark Gable, Jean Harlow, Mary Astor, Gene Raymond, Tully Marshall, Donald Crisp, Willie Fung i Forrester Harvey.

📅 22 października 1932 roku ● 83 minut