Najbogatszy człowiek świata
Pochodzący z Niemiec golibroda Adolf Wagenkampf (Louis Mann) staje przed szansą zarobienia miliona dolarów. Ponieważ miasto, w którym mieszka, rozwija się i rośnie jak na drożdżach, wystarczy tylko zainwestować zgromadzone oszczędności w przemysł budowlany. Jego przyjaciel Joe Higginson (Robert McWade) tak właśnie robi. Adolf natomiast, dowiedziawszy się o chorobie syna, postanawia wysłać go do sanatorium. Poczciwiec nie zostaje zatem lokalnym magnatem, lecz kontynuuje pracę w salonie fryzjerskim. Gdy troje dzieci dorasta – czwarte ginie podczas Wielkiej Wojny – cyrulik tym chętniej łoży na ich edukację, chcąc im zapewnić jak najlepszą przyszłość. Ludwigowi (Ralph Bushman) opłaca studia medyczne, a później zaciąga kredyt hipoteczny, by wyposażyć mu gabinet. Johann (Elliott Nugent) zostaje windykatorem, ale popełnia błąd, chowając część zainkasowanych pieniędzy do własnej kieszeni. Adolf zapożycza się więc, by uregulować manko, a młodzian znika bez śladu. Alma (Leila Hyams) z kolei zakochuje się w Nicku (Robert Montgomery), zepsutym synu Higginsona. Chłopak zwodzi ją, by następnie wprost powiedzieć, że ślub nie wchodzi w grę, gdyż byłby to czysty mezalians. Adolf udaje się do dawnego przyjaciela z interwencją, ale na nic się ona zdaje. Jego sytuacja staje się zaś coraz dramatyczniejsza. W wigilię Bożego Narodzenia zakład zostaje przejęty przez komornika. Mężczyzna robi dobrą minę do złej gry i zaprasza całą familię na wieczerzę. Do domu niespodziewanie wraca Johann, który dopiero co odniósł sukces dzięki opatentowanemu przez siebie urządzeniu do namydlania brody.
W opartych na opowiadaniu „Father’s Day” autorstwa Johna Charlesa Nugenta i jego syna Elliotta „Grzechach naszych dzieci” (1930)1 w reżyserii Sama Wooda, jednego z czołowych czeladników w studiu MGM (obraz wyprodukowała należąca do Williama Randolpha Hearsta wytwórnia Cosmopolitan Productions), wszystko – jak widać – dobrze się kończy. Ojcowska cierpliwość zostaje doceniona i wynagrodzona. „Zawsze byłeś i zawsze będziesz chodzącą porażką” – słyszy Adolf od Higginsona seniora. „Może i nie mam złamanego grosza, ale mam coś więcej – miłość moich dzieci. Jestem więc najbogatszym człowiekiem świata” (pod takim tytułem zresztą dystrybuowano film gdzieniegdzie w USA). Wszakże sukces nie polega tylko na liczeniu forsy.
Czy jednak aby na pewno jest tak, że kocha się tu z wzajemnością? Pragnący odkupienia Johann, w którego tatko zawsze wierzył, owszem, wraca w końcu do rodziny, w ramach prezentu gwiazdkowego spłaca wszystkie jej długi, a cud dzieje się na oczach – niewykluczone, że załzawionych – widza. Zachowanie chłopaka godne jest pochwały. Co z pozostałymi potomkami? Ludwig na przykład zmienia imię i nazwisko na Lawrence Warren, chcąc się zasymilować i przyciągnąć do siebie nie tylko pacjentów pochodzenia niemieckiego, ale również Amerykanów. To i tak nic. Gdy Adolf ze wstydem zjawia się u niego, prosząc o pożyczkę, dzięki której mógłby rozliczyć zaległości, żona Ludwiga (teraz Lawrence’a) odprawia teścia z kwitkiem, tłumacząc, że praktyka lekarska kosztuje i nie mają teraz dodatkowych funduszy, by się podzielić. Czy dobroduszny fryzjer wciąż uważa, że dzieci napełniają go radością? Tak! Nawet Alma, która brata się może nie tyle z wrogiem, co ze zdemoralizowanym kawalerem od Higginsonów. Adolfowi nie przeszkadzają korzenie Nicka, ale sam fakt, że jest rozwydrzonym i gburowatym człowiekiem, niegodnym ani zaufania, ani miłości jego córki.
Nestor rodu Wagenkampfów wybacza im wszystkim haniebne zachowanie i przygarnia pod swój dach całą tę marnotrawną zgraję. Jest ojcem idealnym, niezrażającym się przeciwnościami losu, porażki przyjmującym z godnością, najmniejsze zaś radości celebrującym pełną gębą. Wood, nawet jeśli finał filmu „Grzechy naszych dzieci” jest nieco zbyt ckliwy, poprzez ten melodramatyczny ton pokazuje, w czym tkwi największa siła społeczeństwa, zwłaszcza w dobie ekonomicznego kryzysu: w jedności, wzajemnym szacunku oraz łaskawości. Całość aż buzuje od emocji, głównie za sprawą znakomitego w roli szlachetnego patriarchy Louisa Manna, teatralnego weterana, dla którego była to zaledwie druga i – jak się okazało – ostatnia rola kinowa (zmarł niecały rok po premierze obrazu). To jedno z najlepszych dzieł wczesnych lat trzydziestych, pozostawiające odbiorcę z poczuciem spełnienia. Można jedynie zgadywać, czy Frank Capra widział je, zanim wziął się za reżyserię świątecznego klasyka „To wspaniałe życie” (1946).
Grzechy naszych dzieci (1930)1
The Sins of the Children
COSMOPOLITAN PRODUCTIONS ● Reżyseria: Sam Wood ● Scenariusz: Elliott Nugent, John Charles Nugent i Samuel Ornitz ● Wykonawcy: Louis Mann, Robert Montgomery, Elliott Nugent, Leila Hyams, Ralph Bushman i Robert McWade.
📅 28 czerwca 1930 roku ● 67 minut
1 Polski tytuł nadany przeze mnie na potrzeby niniejszego cyklu.