Topienie traumy
Chris Christofferson (George F. Marion), wilk morski i uzależniony od alkoholu kapitan barki zadokowanej w nowojorskim porcie, dostaje list od dwudziestoletniej córki, z którego wynika, że dziewczyna przeprowadza się na Wschodnie Wybrzeże. Anna (Greta Garbo) dość ma już Minnesoty, w której ojciec zostawił ją, gdy ta była jeszcze dzieckiem. Pannica przybywa do miasta, będąc właściwie wrakiem człowieka. Okazuje się, że nie dość, iż była molestowana przez kuzynostwo, to jeszcze – już po ucieczce z farmy – pracowała jako prostytutka. Wypłynąwszy w pełne morze, by szukać pojednania, Chris i Anna ratują dryfującego na wodzie Matta (Charles Bickford), który wnet – i to z wzajemnością – zakochuje się w kobiecie. Gdy rozbitek oświadcza się partnerce, zaczynają ją nawiedzać duchy z przeszłości.
Wytwórnia MGM była studiem, które zwlekało najdłużej, jeśli chodzi o transformację techniczną. Tak się składa, że jego ostatni niemy film – „Pocałunek” (reż. Jacques Feyder, 1929) – był również pożegnaniem Grety Garbo z kinem bez dźwięku. Nic dziwnego, że stanowi dziś symbol końca pewnej epoki. Gdyby aktorka, wówczas wielka hollywoodzka gwiazda, sprowadzona do Hollywood w 1925 roku przez samego Louisa B. Mayera, nie zaczęła mówić, mogłaby się zwyczajnie znaleźć bez zajęcia. Odezwała się, i to nie byle jak. Pierwsze słowa, jakie wypowiada w „Annie Christie” (1930) Clarence’a Browna, brzmią następująco: „Polej mi whiskey, daj napój imbirowy na popitkę i, kochany, nie żałuj!”.
MGM miało ogromne obawy związane z wprowadzeniem Garbo do świata dźwięku. Włodarze byli bowiem przekonani, że jej kariera ucierpi na tej zmianie, w związku z czym również oni znajdą się w tarapatach. Nie mogli się bardziej mylić. Obraz Browna okazał się jednym z najbardziej dochodowych tytułów 1930 roku. Irving Thalberg, prawa ręka Mayera, nie tylko szukał przełomowej roli dla ówczesnej ikony, ale też robił wszystko, by spełnić jej wymagania co do materiału. Wybór padł na sztukę renomowanego autora, czyli Eugene’a O’Neilla, zaadaptowaną przez Frances Marion, wówczas najlepszą scenarzystkę w lofcie. Na krześle reżyserskim usiadł człowiek, któremu Garbo ufała (Brown był dla niej niczym Josef von Sternberg dla Marlene Dietrich), zaś kamerą operował William H. Daniels, jej nadworny zdjęciowiec, człowiek odpowiedzialny za stworzenie ekranowego wizerunku gwiazdy w oparciu o oświetlenie w wysokim kluczu.
Sposób filmowania oraz scenografia przygotowana przez Cedrica Gibbonsa – łącznie z wciąż jeszcze niską zabudową Nowego Jorku – korespondują z naturą i tematem filmu, oddając to, co tkwi w duszy i sercu głównej bohaterki. Woda przypomina tu czarną i oleistą ropę, mise en scène skąpane jest w gęstej mgle. Anna, gwałcona na farmie, a potem prostytuująca się, by przeżyć, nienawidzi mężczyzn. Jest klasycznym przykładem mizoandryczki, w płci przeciwnej upatrującej źródła jej cierpień. Ma twarz anioła i żądło niczym u osy – stwierdza zabiegający o jej względy Matt. Nic jej nie cieszy, nawet majestatyczny, górujący nad miastem i zachwalany przez ojca drapacz chmur Woolworth Building, wówczas najwyższy obiekt tego typu na świecie (niedługo potem powstał wieżowiec Chryslera). „Widziałam już zbyt wiele” – mówi ponuro. I choć to niezwykle silna i niezależna postać, przecierająca szlak wielu kobietom z Fabryki Snów – „Nie jestem niczyją własnością. Należę tylko do siebie i sama sobie jestem szefową” – to jednak trauma z przeszłości rzutuje na całe jej jestestwo oraz ma wpływ na jej nieumiejętność kochania.
W niskim głosie Garbo tkwi coś rozpaczliwego, co wręcz wylewa się w finałowym monologu. Gdyby nie ta ostatnia sekwencja, której pokłosiem jest przejawiana przez Matta pogarda brudną i zgniłą prostytutką, o filmie Browna można by łatwo zapomnieć. Nie zmieniłyby tego nawet nominacje do Oscarów za pierwszoplanowy występ, reżyserię i zdjęcia. Na uwagę, poza samym zakończeniem, zasługuje też scena, w której spotykają się ze sobą Garbo, uchodząca wówczas za najpiękniejszą na świecie, z Marie Dressler (grającą tu kochanicę Chrisa), najzabawniejszą aktorką epoki przełomu dźwiękowego oraz jedną z najbardziej dochodowych gwiazd Wielkiego Kryzysu, i to pomimo faktu, że jej nazwisko nigdy nie znalazło się nad tytułem.
Anna Christie (1930)
Anna Christie
MGM ● Reżyseria: Clarence Brown ● Scenariusz: Frances Marion ● Wykonawcy: Greta Garbo, Charles Bickford, George F. Marion i Marie Dressler.
📅 21 lutego 1930 roku ● 89 minut